Kiedyś klient przypadkowo „zamknął” zabezpieczany przez nas samochód – mówią pracownicy firmy Eltronic. – To był Mercedes klasyczna „S-klasa”. Przez pół dnia męczyliśmy się w warsztacie, zanim ponownie go uruchomiliśmy.
A samochód jak wył tak wyje
Do głosów syren autoalarmów przyzwyczailiśmy się do tego stopnia, że nikt już nie zwraca uwagi na wyjące na parkingach pojazdy. Częściowo winna jest temu ciągle zbyt mało inteligentna elektronika. Czujniki nie potrafią jeszcze rozróżnić, przypadkowego potrącenia, refleksu świetlnego, czy nawet dzwoniącego telefonu komórkowego, od próby kradzieży. – Jeszcze nie, ale w ciągu kilku ostatnich lat postęp w tej dziedzinie jest zdumiewający – uśmiechają się alarmowi eksperci.
A jednak warto mieć autoalarm. Statystycznie to właśnie dźwięk syreny płoszy amatorów cudzej własności. Ale jaki wybrać? Nie dajmy zwieść się pozorom. Autoalarm montowany na taśmie fabrycznej, jest raczej tylko efektownym gadżetem. Zasady jego montażu i sposoby działania są złodziejom samochodów doskonale znane. Przewagą systemów montowanych przez specjalizujące się w tym firmy jest pomysłowość pracowników. Im lepiej i chytrzej zamontowany system, tym jest lepszy.
– Alarmy oferowane przez poszczególne firmy są jakościowo podobne. Oczywiście nie mówimy tu o wynalazkach z domowych warsztatów – mówi Tomasz Kiszczak, właściciel firmy Eltronic. – Dobra firma pomysłowo i niekonwencjonalnie zamontuje centrale alarmu, zamaskuje przewody – zrobi to jak najbardziej nietypowo. Montaż to 80 proc. skuteczności zabezpieczenia.
Alarm warto wyposażyć w syrenę z niezależnym zasilaniem, czujniki reagujące na ruch w środku samochodu i na zbicie szyby. Pilot obowiązkowo ze zmiennym kodem
– O czujnikach tzw. krańcowych, sygnalizujących otwieranie drzwi i klap samochodu oraz czujniku wstrząsowym nawet nie trzeba mówić. To po prostu musi być – mówią pracownicy firmy „Auto – Blok”
Jeżeli chcemy utrudnić zadanie złodziejowi, można dodać jeszcze dodatkową syrenę i automat domykający szyby oraz podłączyć alarm pod klakson.
Grunt, żeby samochód nie zapalił...
A za to odpowiada blokada zapłonu, czyli immobilizer. Większość firm samochodowych oferuje zabezpieczenie tego typu już jako wyposażenie standardowe – w kluczyku.
– I to jest bardzo dobry pomysł – twierdzi T. Kiszczak. – Osobiście nie polecam żadnych kluczy dynamicznych, czy dodatkowych stacyjek. Elegancki transponder w kluczyku jest dyskretnym i skutecznym zabezpieczeniem.
Atutem immobilizera jest możliwość całkowitego ukrycia miejsca jego umieszczenia. Stacyjka z tą funkcją nie różni się niczym od zwykłej, a czujnik dynamicznego magnetycznego klucza można ukryć nawet pod tapicerką. Droższe modele mają wbudowaną funkcję antynapadową, czyli blokadę centralnego zamka.
Można też samochód unieruchomić
zakładając na drążek skrzyni biegów specjalną blokadę. Ich skuteczność wynika z faktu, że jest co całkowicie mechaniczne zabezpieczenie. Już samo sforsowanie stacyjki blokady, jest niełatwym zadaniem. Dostępu do niego broni specjalny klucz.
– Przy tego typu zabezpieczeniach zasadą jest jak najbardziej dyskretny montaż blokady – mówi Edward Żarczyński, pracownik firmy „Auto–Blok”. – Blokady wewnętrzne są bardzo skutecznym zabezpieczeniem. Montowane są z bardzo twardych materiałów, odpornych na przepiłowywanie i niską temperaturę. Zdjęcie zamkniętej blokady to naprawdę trudna sprawa.