400 koni mocy, 700 Nm, 470 kilometrów zasięgu, prędkość maksymalna 200 km/h, 4,8 sek. do 100 km/h i 8 lat gwarancji na baterie z limitem do 160 tys. kilometrów przebiegu – tych kilka liczb określa Samochód Roku 2019 jaguara I-pace.
Pękła kolejna bariera – Car of The Year w Europie zdobył elektryczny jaguar i-pace. W historii tego szacownego konkursu tylko raz triumfował „zielony samochód”. W 2005 roku ten tytuł przyznano toyocie prius II generacji.
Zwycięstwo Jaguara jest tak ważne, bo wprowadza elektryki na salony. Już nie tylko Tesla, ale także Jaguar pokazuje, że auto na prąd jest doskonałym narzędziem do codziennej jazdy. Kilka miesięcy wstecz miałem okazję sprawdzić i-pace.
Piętro wyżej
Dwa silniki elektryczne generują moc 400 KM i moment 700 Nm. I-pace wyposażono w napęd na obie osie. To zapowiadało niezłą zabawę na torze Jastrząb. Po uruchomieniu auta rozbłysły ogromne ekrany. Do kierowcy należało wydanie komendy do jazdy, przez wskazanie trybu D i w drogę.
I-pace przyspiesza liniowo i natychmiast. Silniki elektryczne dysponują pełną mocą od zera. SUV bez ceregieli katapultuje się z charakterystycznym, niezbyt głośnym gwizdem silników elektrycznych. Było to przyjemne, choć wymagało pewnego oswojenia się z brakiem gangu silnika spalinowego.
Może słaby punkt to zawieszenie, prowadzenie? I-pace to w końcu ponad 2200 kilogramów bez pasażerów. Może tego „spaśniętego” bateriami „kociaka” będzie nosić na zakrętach?
Nic z tego. Zestaw baterii o pojemności 90 kWh umieszczono na płycie podłogowej, kapitalnie obniżając punkt ciężkości. Elektryk o długości niemal 4,7 metra chodził po zakrętach, jak sklejony z asfaltem. Pamiętacie samochodziki elektryczne z wesołych miasteczkach? To mniej więcej tak wyglądało, tylko sporo szybciej. Docisk do jezdni był wspaniały.
Nie poddawałem się. Może na płycie poślizgowej uda się go wyprowadzić z równowagi? Organizatorzy poprosili, żeby nie przekraczać 50 km/h przy najeździe na szarpaki przed płytą. Na „zegarze” było 70-80 km/h. Szarpak solidnie kopnął w tylną oś, ale wciąż i-pace był od opanowania. Nawet jeśli zaczął kręcić się wokół własnej osi, to jednak zawsze w linii jazdy.
Czas na „ekspres”
Skoro i-pace spisywał się na torze celująco, to może „kucnie” na ekspresówce. Do auta wsiadły 4 solidne osoby, faceci słusznej postury. Jaguar znowu nie dał znać po sobie, że zabrał na pokład „czterech chłopa” z lekką nadwagą.
„Kociak” spontanicznie wyrwał do przodu, sprytnie mknąc po krętej dojazdówce do drogi ekspresowej. Gdy już znalazł się na ekspresówce, znowu spontanicznie, liniowo zareagował na wciśnięcie „pedału gazu”. Do dozwolonej maksymalnej prędkości doszedł w mgnieniu oka. Kres jego możliwości był jeszcze daleko, a rezerwa mocy była bardzo duża.
Jak przystało na pojazd w nowej technologii, jaguar był naszpikowany różnymi asystentami kierowcy. De facto poruszał się niemal autonomicznie, dzięki rozbudowanej aplikacji aktywnego tempomatu. Auto świetnie trzymało się nawierzchni za sprawą dobrego zawieszenia. Z przodu była architektura multilink, z tyłu wielowahaczowe.
Gdyby ktoś się zapytał o miejsce w środku, to go nie brakuje. Fotele też są wygodne, a bagażnik jest w stanie pomieścić 656 litrów, po rozłożeniu tylnych siedzeń – 1453 litry.
Podsumowanie
Należy wciąż mieć na uwadze skąpą sieć punktów ładowania. W szybkim trybie „tankowanie” do 80 proc. pojemności akumulatorów zajmuje tylko 50 minut. Z gniazdka, do „pełna”, to aż 10 godzin Za luksus wożenia się samochodem roku 2019 należy minimum wyłożyć 365 tysięcy złotych. Drogo? Być może, ale pierwsze komórki też nie były tanie. Dziś ma je każdy...