w wersji ghia.
Choć wielu osobom może to wydać się mieszne, pierwsze co przykuło mój wzrok kiedy samochód został oficjalnie zaprezentowany na salonie w Paryżu przed 9 miesiącami, to zwykły, owalny analogowy... zegarek umieszczony porodku konsoli centralnej. W dobie elektronicznych
gadgetów, był to sygnał, że na przekór komputerowym technologiom projektowym, pojazd zachował cechy przyjazne dla użytkownika. Potwierdziło się to podczas jazd testowych.
Specjalici od ergonomii mieli wolną rękę, co zaprocentowało układem przycisków i wyłączników wymagających jak najkrótszego odrywania rąk od kierownicy, a wzroku od drogi. W górnej częci konsoli centralnej mamy włączniki ogrzewania przedniej szyby, wycieraczki tylnej szyby, wiateł awaryjnych; niżej sterowanie automatycznym systemem klimatyzacji (w standardzie), panel radia ze zmieniarką płyt CD, a najniżej: przycisk otwierający tylną klapę (piąte drzwi w hatchbacku), podgrzewanie siedzeń i jeszcze uchwyt na kubek. Szkoda jednak, że umieszczone po lewej stronie tuż pod kierownicą sterowanie funkcjami radia i odtwarzacza jest zbyt oddalone od samego koła, co skłania do wykorzystywania pokręteł na konsoli centralnej, przy jednoczesnym opieraniu ręki na dwigni zmiany biegów.
Duży plus za czytelnoć wskaników na desce rozdzielczej, w gustownych aluminiowych ramkach, w tym obrotomierza, a w nim dodatkowo wskazań komputera pokładowego informującego o rednim spalaniu, prędkoci i zasięgu do tankowania. To funkcja niezwykle przydatna w wersji ghia, bo jest to model z silnikiem Duratec najmocniejszym w gamie: 2,5 l V6, 170 KM. Wstydziłbym się narzekać na przyspieszenia rzędu 8,7 sek do 100 km/h i maksymalną do 225 km/h, przy czym to auto ważące nawet do 1950 kg (maks. dopuszczalna masa) można rozpędzać na piątym biegu już od 72 km/h (poniżej 3 tys. obr./min). Zawdzięcza się to bardzo dobrej charakterystyce silnika który maksymalny moment obrotowy 220 Nm osiąga przy 4.250 obr./min. Zużycie paliwa na trasie według producenta (norma 93/116/EEC) to 7,27,5 l/100 km, ale już w miecie przekracza 14 litrów. Jednak podczas testów, uzyskany redni wynik od 11,3 do 12,5 l/100 przy agresywnej jedzie był nieco wyższy od danych fabrycznych (9,810,1), ale co za co. To auto bowiem prowokuje do jazdy dynamicznej, dzięki nie tylko mocy silnika, ale też wszystkim parametrom wpływającym na trzymanie się drogi i gwarantującym bezpieczeństwo. W stosunku do poprzedniej wersji rozstaw kół jest większy, a układ zawieszenia pozwala na utrzymanie się na jezdni przy przeciążeniach bocznych do 0,88 g. Wspomaganie hamowania (Emergency Brake Assist) pozwala na skrócenie drogi zatrzymywania się z 200 km/h o 21 metrów, a układ stabilizacji toru jazdy (ESP) skutecznie zakłóca próby postawienia auta bokiem w ciasnych zakrętach. Testowane auto miało koła 16-calowe z doskonałymi oponami letnimi Goodyear NCT5 w rozmiarze 205/55 R16.
Prędkoci się nie odczuwa, bo wnętrze zostało dobrze wyciszone i odizolowane od drgań i wibracji np. z komory silnika.
W rodku czeka nas New Intelligent Protection System, czyli zestaw poduszek powietrznych dostosowujących swoje reakcje do siły uderzenia w przeszkodę, pozycji kierowcy i obecnoci obok pasażera. Chronieni jestemy poduszkami z przodu, po bokach i kurtynami powietrznymi od góry. Pasy z przodu przesuwają się wraz z siedzeniami.
Ergonomiczne podejcie do konstrukcji wnętrza to także zapewnienie kierowcy bardzo dobrej widocznoci, wygodnej pozycji (wielopoziomowa częciowo elektryczna regulacja fotela i kierownicy, podłokietniki), umożliwienie zdalnej regulacji romboidalnych lusterek bocznych z powiększonym polem obserwacji, funkcja antyolepiająca lusterka wstecznego (automatyczna wyłączająca się po włączeniu wstecznego biegu).
Ergonomia, czy już wręcz wygodnictwo przy korzystaniu z nowego mondeo, to także zdalne otwieranie pokrywy 500 l bagażnika (5 drzwi) i zamykanie z zewnątrz pilotem wszystkich okien i szyberbachu.
Zacząłem opis mondeo od drobiazgu, analogowego zegarka. Drobnymi rzeczami, ale wiadczącymi znów o znajomoci niuansów życia kierowcy przez projektantów jest ... mocowanie przednich dywaników przy pomocy gumowych zawleczek do podłogi, by nie przesuwały się pod pedały, a także, co uchroniło nie tylko chyba mnie przed przymusową kąpielą w kałuży, owietlenie miejsca gdzie przyjdzie nam postawić stopę po otwarciu drzwi.
Czy jest szansa, by z zewnątrz odróżnić wersję ghia od standardowego mondeo? Nikła, bo tylko po nieco większym wlocie powietrza pod grillem, małym napisie V6 na przednim błotniku i logo Ghia z charakterystyczną koroną na tylnym słupku. A w salonie Forda, jak np. w lubelskim Top Carze? Tam już łatwiej po cenie.