Nie ma takiego drugiego moskwicza na świecie. Na bazie modelu 412 Józef Nazaruk, nestor lubelskiej motoryzacji, na początku lat 70. zbudował sportowe coupe. Auto przez lata wzbudzało sensację na ulicach Lublina. Teraz synowie pana Józefa proszą o pomoc w odnalezieniu samochodu.
W tym miesiącu minie rok, gdy odszedł Józef Nazaruk. To legenda lubelskiej motoryzacji: dwukrotny mistrz Polski Strefy Centralnej w rajdach samochodowych, wielokrotny zwycięzca rajdów motocyklowych oraz założyciel auto-serwisu przy Kunickiego w Lublinie.
– Tatę zawsze pasjonował moto-sport. Żył w czasach realnego socjalizmu, bez powszechnego dostępu do motoryzacji, wiec sam składał swoje pojazdy. Oczywiście nie obyło się bez wypadków. Podczas treningu pod Parczewem na mostku na pół przeciął barana, a sam wylądował w mule, na dnie rzeki. Kontuzje wymusiły przesiadkę na samochody – opowiada Jerzy Nazaruk, syn.
Ręczna robota
Pan Józef miał sentyment do radzieckiej marki Moskwicz. – Tato prowadził serwis specjalizujący się w naprawach rosyjskich aut. W domu mieliśmy kilka moskwiczy, ale ten, którego szukamy, był wykonany przez tatę – dodaje Nazaruk junior.
Powstał na bazie modelu 412. Pan Józef kupił go od Automobilklubu Lubelskiego. Był to samochód z solidnie rozbitym przodem. – Tato zaprojektował i wykonał tył samochodu, dach wstawił od innego egzemplarza moskwicza. Auto miało wspawaną klatkę bezpieczeństwa, sprytnie ukrytą w nadwoziu – wspomina pan Jerzy.
Yellow bahama
Maszyna wzbudzała sensację. Ludzie stawali na ulicach, zaglądali, robili zdjęcia. Pod maską pracował ręcznie złożony silnik, wykonany z zegarmistrzowską dokładnością. Czarna maska i pokrywa bagażnika oraz lakier yellow bahama dodawały szyku.
– Moskwicz 20 lat jeździł w naszej rodzinie. Jego sława wyszła poza granice Polski. Na zaproszenie pojechaliśmy do fabryki w Moskwie. Inżynierowie cmokali, chodzili dookoła, robili zdjęcia, a wychodzący z fabryki robotnicy pokrzykiwali, aby szybko wprowadzić go do produkcji. Na początku lat 90. tata sprzedał ten samochód. Było mu żal, ale czasy zaczęły się zmieniać – dodaje Jerzy Nazaruk.
Teraz jego synowie Jerzy i Bogdan chcą uczcić pamięć ojca i odnaleźć moskwicza. – Będziemy wdzięczni za każdy kontakt, informację, która pomoże w odnalezieniu auta. Może gdzieś jeszcze stoi? – ma nadzieję Jerzy Nazaruk.
Informacje można przekazywać na profil facebookowy: "Renault Nazaruk-Service".