Problem zrodził się, bo urzędnicy resortów finansów oraz transportu i gospodarki morskiej nie zdołali uzgodnić, czym jest... ciężarówka. Ministerstwo Finansów chciało, żeby do zarejestrowania auta osobowego jako ciężarowego konieczne było dołączenie świadectwa homologacji. Resort transportu uważał natomiast, że wystarczy do tego badanie w stacji kontroli pojazdów. Polacy oczywiście szybko znaleźli sposób na to, by zgodnie z tą interpretacją nawet najmniejsze auto mogło być ciężarówką. Stąd tyle poruszających się po naszych drogach aut osobowych udających ciężarowe - z kratkami czy zamontowanymi na stałe kasetkami.
Przepychanki, co jest, a co nie jest ciężarówką, trwały przeszło rok. W listopadzie br. Sąd Najwyższy ostatecznie przyznał rację fiskusowi. Jego sędziowie stwierdzili, że ciężarówka to samochód z homologacją ciężarową, a bez homologacji - to auto osobowe. W międzyczasie, od 1 stycznia 2001 r., weszła w życie nowelizacja Ustawy prawo o ruchu drogowym, zgodnie z którą aut osobowych nie można już przerabiać na ciężarowe.
W grudniu br. do firm, które przerabiały samochody osobowe na ciężarowe, zawitały kontrole pracowników fiskusa. W Lubelskiem dotyczy to czterech firm. W latach 1999-2000, bo tego okresu dotyczą kontrole, przerobiono w nich na ciężarowe ok. 1000 aut osobowych. Wyniki ustaleń inspektorów UKS trafiają do urzędów skarbowych, które prowadzą dalsze postępowanie w tych sprawach. Podatnicy, których to dotyczy, mogą albo zgodzić się z decyzją fiskusa i oddać VAT wraz z odsetkami, albo dochodzić swych praw w sposób przewidziany ordynacją podatkową.