Drugi mecz na Arenie Lublin i drugi raz duże problemy Motoru. Piłkarze Mirosława Hajdy przegrywali z Błękitnymi Stargard 0:2, ale zdołali uratować remis dosłownie w ostatniej chwili. Jak sobotnie zawody oceniali trenerzy obu ekip?
Tomasz Grzegorczyk (drugi trener Błękitnych Stargard)
– Pierwsza połowa naprawdę niezła w naszym wykonaniu. Wiedzieliśmy, że Motor jest mocny u siebie i że po porażce ze Zniczem Pruszków będzie próbował wszystkimi siłami wywalczyć trzy punkty. Uważam, że dobrze przeanalizowaliśmy przeciwnika. Przed przerwą nasza gra obronna zdecydowała, że strzeliliśmy dwie bramki. Szkoda drugiej części meczu. To już kolejny raz, kiedy gramy słabiej w porównaniu z pierwszą połową. Daliśmy się zepchnąć do defensywy, mało było akcentów w ofensywie. Drugi gol? Nie możemy dać przeciwnikowi takiego rzutu wolnego. Jesteśmy zawiedzeni, że mamy tylko punkt, bo prowadziliśmy 2:0, ale szanujemy to „oczko” na trudnym terenie, na fajnym stadionie i przy takim dopingu.
Mirosław Hajdo (Motor Lublin)
– Zmienność nastrojów, bo zaczęliśmy ten mecz najgorzej, jak mogliśmy. Ten karny dla mnie był kuriozalny i w niegroźnej sytuacji. Goniliśmy wynik i jestem pełen szacunku dla moich zawodników, bo nawet na chwilę nie zwątpili, że można odwrócić losy spotkania. Po raz kolejny potwierdzili, że gramy do końca. Fakt faktem, że potwierdzają się opinie, że ta liga jest bardzo trudna i że będzie ciężko o każdy punkt. Zarówno nam, jak i przeciwnikom. Chcemy grać w piłkę i nie będziemy zmieniać naszego stylu. Taki mamy pomysł i nieźle to wygląda. Musimy jednak popracować nad grą w defensywie, nad szybkim odbiorem piłki i doskokiem w odpowiednim momencie. Po raz kolejny zapraszamy przeciwnika w pole karne, zamiast doskoczyć, czy nawet zrobić faul cofamy się w pole karne i pozwalamy na wszystko. Chłopaki oddali jednak serce, grali bardzo ambitnie i jestem z nich dumny.