5 lat więzienia grozi mężczyźnie, który spryskał dziecięcy rowerek żrącą substancją. To sąsiad chłopca, który używał tego pojazdu.
O sprawie informuje Stołeczna Komenda Policji. Zaznacza, że nie była to pierwsza sąsiedzka awantura z udziałem 39-latka. Wcześniej sąsiadka – matka chłopca słyszała od agresora, że zostanie pobita, jeżeli jej dziecko będzie stawiało rowerek na korytarzu koło swoich drzwi. - Spośród wszystkich sąsiadów dziecięcy jednoślad tylko jemu przeszkadzał. Nerwowy sąsiad nie szczędził słów wulgarnych, wykrzykując, w jaki sposób zrobi krzywdę kobiecie i jej dziecku. Pod koniec ubiegłego tygodnia zaczął realizować swoje nieprawne obietnice – informuje policja.
Mężczyzna spryskał kierownicę oraz ramę dziecięcego rowerka żrącą substancją. Kiedy 4-latek wsiadł na swój mały pojazd, zaczęły go piec rączki. Odruchowo niebezpieczną substancję wtarł w oczy. Sprawa wymagała interwencji lekarza. Dziecko z matką pojechała na pogotowie. Oczy udało się uratować, ale były bardzo podrażnione. Kiedy kobieta wróciła do domu, po raz kolejny usłyszała groźby od rozwścieczonego mężczyzny. W obawie o życie swoje oraz dziecka wezwała policjantów.
- Pokrzywdzona przekazała mundurowym, że sąsiad odgrażał się, że utnie głowę jej dziecku, zabije ją, połamie jej nogi i ręce, i poderżnie jej gardło, jak będzie ciemno. Opowiedziała, też jak oblał rowerek jej synka żrącą substancją, narażając go na utratę zdrowia. Wcześniej uszkodził kamerę monitoringu obejmującego klatkę schodową. Urządzenie zdążyło jednak zarejestrować, co zrobił – relacjonują mundurowi.
Mężczyzna usłyszał zarzuty stosowania gróźb karanych oraz narażenia 4-latka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Prokurator postanowił objąć go policyjnym dozorem, zakazując zbliżania się do pokrzywdzonej.
To nie pomogło, bo pierwsze, co zrobił po powrocie do siebie, to stanął przed drzwiami pokrzywdzonej i w akompaniamencie wulgaryzmów, wykrzyczał, że teraz to ją na pewno zabije.
- Nie nacieszył się długo wolnością. Policjanci zatrzymali go ponownie. Mężczyzna usłyszał kolejny zarzut. Prokurator natomiast złożył w sądzie wniosek o jego tymczasowe aresztowanie. Sąd nie miał wątpliwości co do konieczności pozbawienia go wolności na 3 miesiące do czasu rozprawy, na której może zostać skazany na 5 lat więzienia – informują policjanci.