Kieszonkowiec ukradłby pierścionek zaręczynowy, gdyby nie czujny policjant. Okazją dla złodzieja był tłok na ul. Ruskiej w Lublinie.
W piątek pani Magda wsiadała do busa, którym miała jechać w kierunku Opola Lubelskiego.
Świadkiem zajścia był lubelski policjant, który na co dzień służy w sekcji zajmującej się walką z przestępczością gospodarczą. Złapał rabusia i kazał mu oddać skradzione rzeczy. Początkowo mężczyzna zaprzeczał. W końcu jednak oddał łup. Prosił, żeby go puścić wolno. Ale o tym nie było mowy.
46-letni Henryk J. odpowie za kradzież. Grozi mu kara do 5 lat więzienia. Okradziona kobieta odzyskała i portfel, i pierścionek. (at)