Jerzy K., krasnostawski taksówkarz, miał podjechać późnym wieczorem po klienta pod bar przy ul. Przemysłowej. Z lokalu nikt nie wychodził, więc postanowił go tam poszukać. Zastał go w środku i na chwilę wdał się w rozmowę z nim i innymi mężczyznami
do jego mercedesa i zamknął się od środka. Zanim odjechał, taksówkarzowi udało się jedynie zabrać z bagażnika saszetkę z dokumentami.
Porywacz skontaktował się z Jerzym K. już na drugi dzień rano. Poinformował go,
że odstawił mu jego samochód na parking przy „Aldiku”. Umówił się z nim na spotkanie przy aucie, na które stawił się wraz z matką. Zapewne pod jej wpływem przeprosił taksówkarza za, jak to określił, głupi kawał. Bez względu na ten gest odpowie przed sądem za krótkotrwałe użycie cudzego samochodu. Policjanci mają też nadzieję, że uda im się udowodnić mu jazdę po pijanemu. (bar)