Jeśli masz ciągnik, to lepiej dobrze go pilnuj. Policja podejrzewa, że na taki sprzęt zasadziła się ostatnio szajka złodziei. Największe wzięcie mają popularne "ciapki”, czyli ursusy C-330, jakich w naszych wsiach jest najwięcej.
- To sprawka zorganizowanej grupy. Złodziej przecież nie mógł odjechać w nocy ciągnikiem. Po pierwsze narobiłby hałasu, a po drugie zatrzymałby go każdy napotkany patrol policji. Najprawdopodobniej pojazd był wciągnięty na ciężarówkę, a to wymaga specjalistycznego sprzętu - mówi jeden z kraśnickich policjantów.
Ciągniki ginęły też w opolskim i lubartowskim. Specjaliści mówią, że kradzież ursusa to pestka. - Żeby odpalić typ 330 wystarczy metrowy kabel elektryczny, a nawet śrubokręt - mówi Dariusz Dobrowolski, rzeczoznawca lubelskiego PZMot. - Trudniej zachować kradzież w sekrecie, ale i na to jest sposób. Kilku złodziei wypycha pojazd z posesji a później wciąga wyciągarką na lawetę.
Ciągniki zabezpieczane są podobnie jak samochody - mają wybity numer silnika i nadwozia. Tyle że sami policjanci przyznają, że patrolom nie przychodzi do głowy sprawdzać numerów napotkanych na drodze traktorów. - Szanse na odzyskanie skradzionego ciągnika są niewielkie, podobnie jak na jego zabezpieczenie przed kradzieżą. Najlepszą metodą jest ustawienie ursusa tak, żeby nie można go było wypchnąć. Można zastawić go na noc innymi maszynami rolniczymi - radzi Dobrowolski. (gp)