Policjant wyrzucony ze służby za nadużywanie przemocy był już zamieszany w podobną sprawę. Miał poturbować studenta, który obrażał mundurowych. Skończyło się jednak na skazaniu młodego człowieka.
– Zaprowadził mnie do świetlicy w komisariacie, posadził na krześle i dostałem trzy strzały w twarz. Jeszcze śmiał się do kolegi i mówił „patrz, jak dobrze przyjmuje” – tak spotkanie z policjantem Marcinem G. wspomina Mateusz, student z Lublina.
Marcin G. jest obecnie w areszcie. 41-latek odpowie za znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem. W czerwcu tego roku miał bez powodu razić zatrzymanych prywatnym paralizatorem.
Teraz wyszła na jaw kolejna sprawa z jego udziałem. Niemal dokładnie 2 lata temu funkcjonariusz zatrzymywał pana Mateusza. Student miał mu przeszkadzać w interwencji, związanej z awanturą przed hotelem Victoria w Lublinie. Młody człowiek miał chodzić między samochodami i komentować pracę mundurowych.
– Jeden z nich kazał mi zejść z ulicy. Mówię, że nie ma problemu, ale niech i on zejdzie. Kazał mi się pocałować w d..ę – relacjonuje student. Przyznaje, że między nim a mundurowym doszło do wymiany zdań. Zaprzecza jednak, by rzucał wobec policjanta wulgaryzmy lub groźby.
Z akt sprawy wynika, że student został zatrzymany i spokojnie wsiadł do radiowozu. Miał niespełna 0,6 promila alkoholu w organizmie. Przewieziono go na I Komisariat przy ul. Okopowej. Tam właśnie miał zostać pobity przez Marcina G. – Miałem siniaka na twarzy i rozciętą wargę – wspomina pan Mateusz.
Po zdarzeniu student zawiadomił o sprawie śledczych. We wrześniu 2015 r. prokuratura umorzyła jednak sprawę, z uwagi na „brak znamion przestępstwa”. Śledczy nie znaleźli dowodów na przekroczenie uprawnień przez policjantów.
Jednocześnie zarzuty usłyszał pan Mateusz. Oskarżono go o znieważanie i grożenie policjantom. Studentowi zarzucono również, że szarpał i popychał Marcina G. To z kolei miało się wydarzyć w świetlicy na komisariacie, przy próbie przeszukania zatrzymanego.
Zdarzenie na ulicy zarejestrował hotelowy monitoring (bez dźwięku). Nagrania z komisariatu nie ma. Rozstrzygając sprawę sąd opierał się głównie na zeznaniach Marcina G. i jego kolegi z patrolu.
Student został skazany na pół roku prac społecznych. Rozstrzygnięcie nie jest prawomocne. Pan Mateusz zamierza złożyć apelację.
Kiedy sprawa trafi na wokandę, policjant, który miał go pobić, zapewne będzie w areszcie. W ubiegłym tygodniu sąd uznał, że Marcin G. powinien czekać na proces za kratami. 41-latek odpowie za wydarzenia z 4 czerwca tego roku. Miał wówczas porazić prywatnym paralizatorem skutego w kajdanki 30-latka. Po ujawnieniu sprawy Marcin G. został wyrzucony ze służby.