30-latek z Lublina odpowie za oszustwa metodą "na policjanta". Śledczy dowodzą, że wyłudził od swoich ofiar ponad 60 tys. zł. Dzięki sprawnej akcji prawdziwych funkcjonariuszy, większość pieniędzy udało się odzyskać
Sprawą Przemysława L. zajmie się Sąd Okręgowy w Lublinie. 30-letni recydywista, z zawodu ślusarz, został oskarżony m.in. o oszustwa i udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Prokuratura dowodzi, że mężczyzna działał w gangu, który trudnił się wyłudzeniami metodą „na policjanta”.
Przemysław L. wpadł 5 kwietnia ubiegłego roku w Lublinie. Chwilę wcześniej zabrał sprzed śmietnika przy ul. Dolnej Panny Marii reklamówkę z pieniędzmi. Było w niej 50 tys. zł, należące do starszej mieszkanki Lublina. Po zabraniu pieniędzy oszust wsiadł do taksówki. Nie wiedział, że jest obserwowany przez policjantów. Kryminalni zatrzymali taksówkę. Przemysław L. trafił do aresztu, a pieniądze wróciły do właścicielki.
Jak później ustalili śledczy, w dniu oszustwa do starszej mieszkanki Lublina zadzwoniła obca kobieta. Rozmowa została jednak szybko przerwana. Potem zadzwonił mężczyzna podający się za oficera Centralnego Biura Śledczego Policji. Przekonał rozmówczynię, że przed chwilą dzwoniła do niej oszustka.
Mężczyzna wyjaśnił, że współpracuje ona z pracownikami banku, w którym starsza pani trzyma pieniądze. Rozmówca dodał, że prowadzi akcję przeciwko naciągaczom. Wypytał starszą panią o majątek i namówił, by pojechała do banku. Kobieta posłuchała jego poleceń. W oddziale banku wypłaciła 50 tys. zł.
Zapakowała pieniądze do plastikowej torby i zostawiła przy wskazanym śmietniku. Po chwili wróciła na miejsce, ale gotówki już tam nie było. Wtedy kobieta zorientowała się, że padła ofiarą oszustwa.
Po zatrzymaniu Przemysława L. okazało się, że wcześniej mężczyzna oszukał inną mieszkankę Lublina. Zastosował identyczną metodę. Kobieta straciła ponad 12 tys. zł.
Śledczy ustalili, że 30-latek był członkiem większej grupy. Romowie kierujący nielegalnym procederem działali z terenu Niemiec. Zostali zatrzymani przez tamtejszą policję.
Sam Przemysław L. nie przyznał się do winy. Przekonywał śledczych, że pieniądze po prostu znalazł. Mężczyzna odpowie również za kradzież portfela w restauracji oraz wypłacanie pieniędzy za pomocą skradzionych kart. 30-latek to dobrze znany mundurowym recydywista.
Policjanci apelują o rozsądek i czujność w kontaktach z nieznajomymi. W czwartek ofiarą oszustów działających metodą „na wnuczka” mogła paść 88-latka z Lublina. Zadzwoniła do niej kobieta podająca się za córkę. Powiedziała, że spowodowała wypadek drogowy. Po chwili telefon przejął mężczyzna i przedstawił się jako prokurator. Oświadczył, że za 180 tys. zł córka uniknie odpowiedzialności.
Oszuści przekonali starszą panią, by pojechała do banku przy ul. Zana i wypłaciła wszystkie oszczędności. W sumie 30 tys. zł. – W trakcie operacji bankowej kobieta cały czas rozmawiała przez telefon. To wzbudziło podejrzenia czujnej kasjerki, która podejrzewała, że kobieta rozmawia z oszustem – wyjaśnia Kamil Karbowniczek z zespołu prasowego lubelskiej policji. – Pracownica banku poleciła, by starsza pani rozłączyła się i zadzwoniła na numer telefonu córki. Wtedy okazało się, że do 88-latki dzwonili oszuści.