Wierzymy głęboko, że twarde dane i rzeczowa argumentacja broni się sama w wielu przypadkach – rozmowa z Anną Denslow, współzałożycielką Fundacji „Szczepienia – rozwiewamy wątpliwości”, która propaguje rzetelne informacje na temat szczepień, w tym przeciwko COVID-19.
- Czym zajmuje się Fundacja „Szczepienia - rozwiewamy wątpliwości”?
– Grupa na Facebooku i strona internetowa Fundacji o tej samej nazwie, to miejsce, gdzie można zadać pytania dotyczące działania i potrzeby szczepień oraz uzyskać odpowiedź bezpośrednio od specjalistów w tej dziedzinie. To bezpieczne miejsce, gdzie odpowiedzi są oparte wyłącznie o twarde dane naukowe i wiedzę zweryfikowanych ekspertów.
Czas, jaki lekarz może poświęcić pacjentowi, by odpowiedzieć na jego pytania i rozwiać wątpliwości na temat szczepień jest ograniczony, a medycy zazwyczaj mówią mało zrozumiałym dla laika językiem. Tak zrodził się pomysł stworzenia grupy na Facebooku dotyczącej tej tematyki.
Jeśli nie uda się uzyskać informacji podczas wizyty lekarskiej, pacjent może skorzystać z pomocy naszej Fundacji i ok. 500 specjalistów z różnych dziedzin powiązanych z tematyką szczepień. Oni w prosty i zrozumiały sposób odpowiadają na trudne pytania i „uodparniają” na zmanipulowane przekazy, których jest pełno w internecie.
- Z jakimi fake newsami na temat szczepień przeciwko COVID-19 czy samej choroby macie państwo najczęściej do czynienia?
– Początkowo mierzyliśmy się z bardzo silnym przekonaniem, że szczepionki powstały za szybko, że mamy niewystarczająca ilość badań na ich temat, że skutki szczepień mogą być bardzo odległe w czasie.
Grupowicze pytali o mechanizm działania szczepień mRNA (technologia mRNA została wykorzystana przy opracowaniu szczepionek Pfizera i Moderny – przyp. aut.) i kwestie adenowirusów-wektorów (preparaty AstraZeneca i Johnson&Johnson to szczepionki wektorowe - przyp. aut.) w obawie o ich niekorzystny wpływ na organizm.
Później wiele kontrowersji budziło szczepienie w ciąży i podczas karmienia piersią. Podnoszono często temat wpływu szczepień na płodność. Obecnie, gdy szczepienie ma za sobą wiele osób i można powiedzieć, że trochę się z nim oswoiliśmy, na pierwszy plan wysuwają się pytania o kwalifikację w odniesieniu do konkretnych kondycji zdrowotnych. Staramy się na te pytania odpowiadać, ale mamy poczucie, że te obawy są odbiciem pewnego głębszego przekonania – że szczepienie jest procedurą niebezpieczną i bardzo skomplikowaną.
Fake newsy na temat pandemii jako takiej w zasadzie na grupie się nie pojawiają. Myślę, że przede wszystkim dlatego, że jednak staramy się ściśle trzymać tematu szczepień. Użytkownicy naszego forum to osoby racjonalnie oceniające to, co dzieje się dookoła. I o ile wielu z nich ma wątpliwości co do różnych aspektów szczepień – w końcu nie są specjalistami – to jednak nie kwestionują rzeczywistości pandemicznej.
- Jakie wątpliwości mają pacjenci?
– Najczęściej są to kwestie praktyczne. Pomijając już kwestie samych szczepień przeciwko COVID-19, ogromna większość pytań dotyczy przeciwwskazań do szczepień, możliwości i sensowności ich łączenia, czy tego, jakie należy zachować odstępy między dawkami szczepionki. Rodzice bardzo często pytają czy określona kondycja dziecka po szczepieniu jest NOP-em. Nieraz padają też pytania o szczepienia dodatkowe lub o preparat, jaki powinno się wybrać.
Co jakiś czas pojawiają się też „trudniejsze” tematy, na przykład obawy przed szczepieniem MMR (szczepionka przeciwko odrze, śwince i różyczce), czy jest konieczność szczepienia w pierwszej dobie życia dziecka. Wtedy dyskusje bywają bardzo ożywione. Oczywiście zawsze dbamy o to, by argumentacja z naszej strony była poparta źródłami.
- Udaje się przekonać tych, którzy byli sceptyczni?
– Z relacji niejednej osoby wiemy, że tak. Są użytkownicy, którzy deklarują, że dzięki grupie powrócili do szczepień lub zdecydowali się je w ogóle rozpocząć. Oczywiście: nie jesteśmy w stanie przekonać wszystkich, ale takich ambicji na szczęście nie mamy. Jednak wierzymy głęboko, że twarde dane i rzeczowa argumentacja broni się sama w wielu przypadkach.
- Czy jakiekolwiek obawy co do szczepionek przeciwko COVID-19 mają racjonalne podstawy?
– Podjęcie decyzji o każdym szczepieniu jest zawsze związane z pewnym ryzykiem, choćby reakcji uczuleniowej. Z kolei rezygnacja ze szczepienia, to na pewno ryzyko znacznie poważniejsze. Problem w tym, że zaczynamy się bać nie tego, czego powinniśmy. Bardziej niebezpieczne od szczepień są na przykład popularne środki przeciwbólowe czy antykoncepcja hormonalna, a jednak z nich nie rezygnujemy. Terapia hormonalna lub leki na serce mogą powodować skutki uboczne, ale ich odstawienie także niesie ze sobą duże ryzyko dla zdrowia.
- Jak idą szczepienia w Wielkiej Brytanii?
– Wielka Brytania na początku grudnia stała się pierwszym na świecie państwem, w którym dopuszczono do użytku szczepionkę opracowaną przez zespół Pfizera i BioNTech.
W użyciu w Wielkiej Brytanii do tej pory były dwa rodzaje szczepionek: szczepionka wektorowa Vaxzevria wyprodukowana przez AstraZenekę oraz szczepionka mRNA Pfizer-BioNTech. Od 7 kwietnia stosuje się też szczepionkę Moderny. Program szczepień okazał się wielkim sukcesem. Brytyjski minister zdrowia Matt Hancock potwierdził, że szczepienia idą szybciej niż zakładany harmonogram. Prawie 32 miliony ludzi otrzymało pierwszą dawkę szczepionki czyli ponad 60 proc. populacji.
Zaszczepione zostały już pierwsze cztery grupy: osoby w wieku 70 lat i starsze, mieszkańcy domów opieki, pracownicy służby zdrowia i osoby z chorobami współistniejącymi. Jak dotąd grupy te odpowiadają za 88 proc. zgonów, dlatego tak ważne było zaszczepienie tych osób. Do końca lipca brytyjski rząd planuje zaszczepić pozostałe 21 milionów ludzi. Strategia działa, nie widać dużej odmowy szczepień. Widzimy za to jak szczepienia działają: mamy coraz mniej dziennych zakażeń oraz zgonów.
- Czy podejście pacjentów do szczepień w Wielkiej Brytanii jest inne niż w Polsce, czy były na przykład podobne obawy przed szczepionką AstraZeneca?
– Nie wybiera się koloru szalupy ratunkowej. W Wielkiej Brytanii nikt nie pyta, jakiej marki jest szczepienie, tylko korzysta z tego, które jest dostępne. To naturalne, bo nikt nie zastanawia się też jakiej marki jest szczepienie przeciwko grypie, ospie czy odrze. Wiadomo, że chroni przed chorobą i chroni życie najbliższych – to wystarczy.
Szczepienia przeciwko COVID-19 nie są wyjątkiem. Zagrożenie, jakim jest ta choroba sprawiło, że doszło do współpracy na poziomie, jakiego do tej pory nie było. Naukowcy dostali w końcu możliwość ukończenia badań, które czasami trwały wiele lat. Efektem jest to, że mamy kilka różnych szczepionek i złudzenie, że mamy wybór. Nie mamy i nie mieliśmy.
Szczepienia to nie jest zwykły produkt. Nie da się ich porównywać między sobą, jak telefonów w salonie. Jeśli nie zdążysz na promocję telefonu, to kupisz go drożej albo poczekasz na następną. Jeśli nie dostaniesz szczepienia teraz, możesz nie doczekać kolejnej szansy. Choroba nie zaczeka. Czy kiedyś będzie możliwość wyboru? Może gdy zakończy się pandemia i problemy z produkcją, a ludzie przestaną umierać.
- Czy można porównać walkę z pandemią w Wielkiej Brytanii i w Polsce?
– Nie da się tego porównać. Trzeba by zacząć od samego zachowania społeczeństwa. Od początku pandemii każdy kraj radzi sobie jak może pokonując kolejne problemy sprzętowe, kadrowe, finansowe. Kraje, które w jednym momencie radzą sobie lepiej, w drugim przechodzą w kryzys, z wprowadzeniem godziny policyjnej włącznie.
To, jak radzi sobie dany kraj, w dużej mierze zależy od podejścia społeczeństwa. To ludzie muszą chcieć się szczepić, ale też testować i zachowywać środki bezpieczeństwa. Bez wsparcia społeczeństwa, każda strategia jest skazana na porażkę. Ja mogę mówić za siebie – jestem zaszczepiona, noszę maskę, zachowuję dystans.