Rozmowa z Piotrem Mazurkiewiczem, trenerem piłkarek nożnych Górnika Łęczna.
- Gratuluję awansu do 1/16 finału Ligi Mistrzyń. Co pan poczuł, kiedy usłyszał, że to PSG będzie waszym rywalem na tym etapie rozgrywek?
– Poczułem olbrzymią dumę. Wszyscy wiemy, jak futbol kobiecy jest traktowany w Polsce. Jest on przez wiele środowisk spychany na margines. Jestem dumny, że jestem trenerem zespołu, który za chwilę wystąpi w 1/16 finału Ligi Mistrzyń. To pokazuje, że wykonaliśmy kawał dobrej pracy. Rzadko się zdarza, żeby do takiego miasta jak Łęczna przyjechał tak duży klub. To święto dla kobiecego futbolu w Polsce.
- Nie jest panu żal, że tak mocny przeciwnik trafił się wam już w 1/16 finału? To praktycznie przekreśla wasze szanse na awans do najlepszej szesnastki Europy.
– Jak się dostało do 1/16 finału Ligi Mistrzyń, to nie można liczyć, że w stawce są słabe zespoły. Oczywiście, PSG to absolutny top. Nie poczułem jednak żalu, bo to jest sport. Wiemy, co prezentuje ten klub, ale pamiętajmy, że Górnik też ma swoją markę. Wiem, że wszyscy mają w pamięci naszą porażkę 0:9 poniesioną w lecie z Olympique Lyon w Opalenicy. To był jednak sparing, a my tam prezentowaliśmy otwarty futbol. Przeciwko PSG zagramy inaczej, bo będziemy mocniej cofnięci. Chcemy cieszyć się tym, że możemy rywalizować z tak utytułowanym rywalem. To ważne, zwłaszcza w dobie pandemii. Dzisiaj przecież to koronawirus jest trenerem i to on ustala skład. Szkoleniowiec musi mieć przede wszystkim plan B.
- W dobie pandemii to chyba musi mieć nie tylko plan B, ale również C, D i E?
– Niestety, ale muszę przyznać rację. O składzie decydują wyniki testów, a nie trener.
- Jak grać z PSG, aby osiągnąć przyzwoity rezultat?
– Tak jak z Apollonem Limassol. Musimy zagrać na 110 procent naszych możliwości i wspiąć się na wyżyny naszych umiejętności. Mecz z mistrzem Cypru udowodnił, że polskie piłkarki potrafią grać w piłkę.
- W meczu z Apollonem kłuł mnie w oczy wasz brak skuteczności. Już w pierwszej połowie Górnik mógł strzelić kilka bramek. Z PSG tylu sytuacji zapewnie nie będzie.
– Z Apollonem mecz był bardzo otwarty i nikt nie zamykał się we własnym polu karnym. Z PSG trzeba będzie być zabójczo skutecznym. Może się zdarzyć, że będziemy mieli tylko jedną sytuację, którą po prostu trzeba wykorzystać.
- Która z gwiazd PSG robi na panu największe wrażenie?
– Gwiazdy muszą być w drużynie, ale liczy się zespół. To właśnie on robi na mnie największe wrażenie. Ta drużyna była budowana przez wiele lat. Ten zespół jest inaczej budowany niż Górnik. U nas, kiedy zawodniczka pokaże się z dobrej strony, to wyjeżdża do bogatszego klubu. W PSG trener może sobie dowolnie dobierać piłkarki. To zupełne dwa różne światy.
- Dlaczego formy z Ligi Mistrzyń nie daje się przełożyć na rozgrywki Ekstraligi?
– Analizowałem nasze mecze i muszę uderzyć się w pierś jako trener. W treningach skupiliśmy się przede wszystkim na ofensywie. Nie przygotowywałem zespołu do defensywy i to było widać w naszych meczach. To był mój błąd. Powinienem na to zareagować. Inna sprawa, że brakowało nam w poszczególnych spotkaniach szczęścia. Tak było w meczu z AZS UJ Kraków czy Śląskiem Wrocław. W tych meczach uciekło nam w sumie 5 punktów.
- Mistrzostwo Polski już wam odjechało?
– Tracimy do liderujących Czarnych Sosnowiec 10 punktów. Znając realia futbolu kobiecego w Polsce, to Czarnym trudno będzie stracić taką przewagę. Dopóki piłka w grze, to jednak wszystko może się zdarzyć. Nie skreślałbym tak łatwo mojego zespołu. Zdiagnozowałem problem i wiem, co zawiodło. Może być tak, że skończymy sezon na drugim czy trzecim miejscu. Piłka nożna jest nieprzewidywalna i uczy pokory, więc wszystko się może zdarzyć.
- Przed meczem z PSG Górnik ma zmierzyć się jeszcze z Unią Opole w ramach rozgrywek o Puchar Polski
– Bardzo cieszę się, że rozegramy to spotkanie, bo będę mógł przetestować taktykę, którą zastosujemy później w meczu z PSG. Chodzi mi tu o ustawienie czy sposób walki sportowej. Nie ma sensu nawet porównywać Unii i PSG, bo zawodniczki obu ekip mają diametralnie różne umiejętności. W Opolu będziemy mogli jednak sprawdzić nasze zachowania po stracie piłki, a także w fazie ataku.