Biologia, język angielski, chemia – to tylko niektóre z zajęć, których pomimo że od początku roku szkolnego minęły już dwa tygodnie, część uczniów jeszcze nie miała. Powód to kłopoty ze znalezieniem nauczycieli.
O tym, że dyrektorzy szkół będą mieli coraz większe kłopoty ze skompletowaniem kadry mówi się od dawna. Wskazuje się przy tym zwykle na to, że coraz mniej osób kończących studia chce podejmować pracę w tym zawodzie. Powód to przede wszystkim zbyt niskie pensje. Ale nie tylko.
– Dyrektorzy kilkunastu jednostek prowadzonych przez miasto Lublin poszukują jeszcze nauczycieli. Trudności z ich znalezieniem wynikają z niewielkiego wymiaru czasu pracy, który dana jednostka może zaoferować (np. kilka godzin pedagoga specjalnego, psychologa, nauczyciela języka angielskiego, religii) lub też z uwagi na możliwość zatrudnienia jedynie na czas określony, na zastępstwo za nieobecnych nauczycieli (język polski, edukacja wczesnoszkolna, chemia) – wylicza Monika Głazik z Urzędu Miasta Lublin.
Taki problem do niedawna był w Szkole Podstawowej nr 46 w Lublinie, gdzie na zastępstwo poszukiwany był nauczyciel języka polskiego oraz informatyki.
– Cudem udało się ich znaleźć – cieszyła się w piątek Alina Broniowska, dyrektor placówki. – Teraz tylko badania okresowe, szkolenie BHP i liczę na to, że już w przyszłym tygodniu nauczyciele będą mogli przystąpić do pracy.
Dlaczego w „46” nauczycieli nie udało się znaleźć w trakcie wakacji? Bo dyrektor o odejściu nauczyciela na roczny urlop zdrowotny dowiedziała się dopiero 1 września.
– Stąd opóźnienie. A i samo poszukiwanie nie jest łatwe. Pamiętać musimy, że niewiele osób decyduje się podjąć pracę wiedząc, że będzie mogło ją wykonywać tylko przez rok, a potem będzie szukać nowej szkoły – tłumaczy. – W przypadku polonistów to także duże wyzwanie, bo wiele osób nie chce podjąć się odpowiedzialnego przygotowania ósmoklasistów do czekającego ich w maju egzaminu.
– Zawsze myślę optymistycznie, ale ostatnie lata rzeczywiście pokazują, że ze znalezieniem nauczycieli jest coraz trudniej – przyznaje Tomasz Szabłowski, dyrektor XXX Liceum Ogólnokształcącego w Lublinie. Szkoła poszukiwała m.in. biologa na cały etat, bo jeden z dotychczasowych 1 września poinformował, że do pracy nie wróci. – Jestem już po kilku rozmowach i mam pewność, że do końca września problem zostanie rozwiązany.
A problem jest duży, bo biologii nie mają wciąż uczniowie klas pierwszych i drugich, którzy nie mają rozszerzeń z biologii. Zamiast uczyć się o tkankach i komórkach mają zastępstwa z innych przedmiotów.
Szabłowski obawia się, że problem w kolejnych latach będzie narastał. – Widzę mało chętnych, a pracujący nauczyciele są coraz starsi. Średnia ich wieku przekroczyła już 50 lat. Młodych nie ma. To kwestia niskich zarobków ale też niskiego statusu zawodowego.
Panuje przekonanie, że nauczyciele „obijają się”. Pracują w szkole tylko kilka godzin dziennie. Potem mają wolne. Do tego dochodzą ferie i dwa miesiące wakacji.
– To tak nie wygląda. Są rady, zebrania – podkreśla dyrektor „Trzydziestki”. – Zresztą proszę sobie wyobrazić polonistę na pełny etat. To osoba, który uczy 5 klas. U nas, w każdej są 34 osoby, co daje 170 uczniów. Każdego trzeba nie tylko nauczyć ale i sprawdzić jego wiedzę. Tymczasem dokładne sprawdzenie tylko jednego wypracowania maturalnego zajmuje około pół godziny. To naprawdę ciężka i długotrwała praca, która nie jest doceniana.
Na stronie lubelskiego Kuratorium Oświaty znaleźć można wciąż 229 ogłoszeń o pracy dla nauczycieli. 29 z nich dotyczy pracy na zastępstwo.