- Ida Haendel pozostanie na zawsze w mojej pamięci jako osoba łącząca sobą dwa światy. Ten przedwojenny, który przeminął w tragicznych okolicznościach i ten według nowego powojennego ładu, współczesny – wspomina skrzypaczkę Mariusz Matera, lider zespołu Shalom Chełm, który w sobotę zagra koncert poświęcony światowej sławy skrzypaczce.
Tak było na ostatnim w Chełmie koncercie skrzypaczki. W 2006 roku w domu kultury zagrała koncert z Capella Cracoviensis. Sama wybrała utwory. Występ zaczęła utworem „Chaconne” Jana Sebastiana Bacha. Bardzo go lubiła, twierdząc, że jest kwintesencją życia.
Ida Haendel grała na skrzypcach od wczesnego dzieciństwa. Była „cudownym dzieckiem”. Szybko wyjechała z prowincjonalnego Chełma. Już jako siedmiolatka, jako najmłodszy w historii konkursu wykonawca, wzięła udział w Konkursie Skrzypcowym im. Henryka Wieniawskiego. W 1935 roku wyemigrowała do Wielkiej Brytanii, a po wojnie do USA, gdzie koncertowała na całym kontynencie. Do Polski już nie wróciła. Po 50 latach kanadyjska telewizja nagrała dokument z podróży sentymentalnej, którą odbyła z ojcem do Polski.
W 2010 roku Rada Miasta przyznała jej Honorowe Obywatelstwo Chełma. A od 2019 roku, imię Idy Haendel nosi sala koncertowa Państwowej Szkoły Muzycznej I i II stopnia im. Ignacego Jana Paderewskiego.
W sobotę, 4 lipca w kawiarni artystycznej De Caffencja zagra klezmerski koncert jej pamięci dedykowany, zespół Shalom Chełm Mariusza Matery.
- Ida była świetnym rozmówcą, barwnie opowiadającym historie ze swojego życia. Uwielbiała ciepło, i z tego powodu przeniosła się do Miami. Uwielbiała kapelusze, których miała wiele. Ubierała się ekstrawagancko, ale z szykiem. Jej słabością, były psiaki. Miała ich kilka, ale każdy nazywał się tak samo – Deca. W tej wytwórni płytowej nagrała swoją pierwszą płytę – wspomina Mariusz Matera.