Ostry ból głowy, 40-stopniowa gorączka, wymioty. – Stan męża się pogarszał, dosłownie miotał się z bólu, a ja byłam bezsilna – opowiada Katarzyna Gnaś. Mimo to, 26-latek nie został przyjęty do szpitala w Poniatowej. Kilka dni później zmarł
Kamil Gnaś trafił na izbę przyjęć szpitala w Poniatowej w środę, 23 maja, wieczorem. Miał bardzo silne bóle głowy i 40-stopniową gorączkę, wymiotował.
– Momentami traciłam z nim kontakt. Nie był w stanie wejść na własnych nogach, musiałam mu pomóc – relacjonuje Katarzyna Gnaś. – Lekarka, która tam wówczas była, nawet go nie zbadała. Nie zrobiła żadnego wywiadu, chociaż widziała w jakim jest stanie. Od razu odesłała nas do oddalonego o 10 kilometrów szpitala w Opolu Lubelskim. Nie karetką tylko na własną rękę. Stan męża z minuty na minutę się pogarszał, byłam bezsilna – wspomina kobieta.
Pani Katarzyna zdecydowała się jechać od razu do szpitala w Lublinie. – Zależało mi, żeby obejrzeli go specjaliści, bo dosłownie miotał się z bólu. A do opieki w Opolu Lubelskim mieliśmy poważne zastrzeżenia po tym jak mąż został pobity i trafił tam w 2014 r. – tłumaczy. – O północy na szpitalnym oddziale ratunkowym przy ul. Jaczewskiego rozpoczęła się walka o jego życie. Po wstępnych badaniach stracił przytomność i już nigdy jej nie odzyskał.
Kamil Gnaś zmarł 29 maja po południu.
Kłopoty zdrowotne 26-latka zaczęły się cztery lata temu gdy został poważnie pobity. – Miał rozległe uszkodzenie czaszki, nosa. Zaczęły się problemy z bolącymi zatokami. W końcu laryngolog ze szpitala w Poniatowej zlecił wykonanie punkcji. Po kilku punkcjach mąż dostał zapalenia ucha, które stawało się coraz bardziej poważne. Ale lekarz nie skierował męża na oddział – opowiada pani Katarzyna.
Rodzina 26-latka chce, by sprawie przyjrzała się prokuratura. – Nikogo nie oskarżam, ale gdyby podejście lekarza na izbie przyjęć w Poniatowej było inne to może udałoby się uratować mojego męża? – zastanawia się kobieta.
Szpital w Poniatowej nie chciał o sprawie rozmawiać. – Z uwagi na postępowanie wyjaśniające, które ma charakter inkwizycyjny nie wskazane a wręcz niemożliwe jest udzielanie informacji na temat jego przebiegu. Podyktowane jest to dobrem takiego postępowania – czytamy w mailu od zarządu Powiatowego Centrum Zdrowia w Opolu Lubelskim, do którego należy m.in. szpital w Poniatowej.
SPSK4 w Lublinie przyznaje, że pan Kamil był w stanie krytycznym. – Pacjent trafił na nasz oddział ratunkowy, a potem cały czas był hospitalizowany na oddziale intensywnej terapii. To wskazuje, że przyjechał do nas w bardzo ciężkim stanie – mówi Kamil Golema, radca prawny szpitala przy ul. Jaczewskiego.
Kto zawinił?
W latach 2012-2017 do Wojewódzkiej Komisji do Spraw Orzekania o Zdarzeniach Medycznych w Lublinie wpłynęły 204 wnioski o ustalenie zdarzenia medycznego, 72 wnioski o ponowne rozpatrzenie sprawy oraz 11 skarg na wydanie orzeczenia w niezgodności z prawem.
– Sprawy rozpatrywane przed Wojewódzką Komisja dotyczą najczęściej chirurgii ogólnej, ortopedii, ginekologii i leczenia w SOR. Najczęściej wskazywanym przedmiotem wniosku o ustalenie zdarzenia medycznego jest uszkodzenie ciała.– informuje Radosław Brzózka, rzecznik wojewody lubelskiego.
W sytuacji kiedy komisja orzeknie, że wystąpiło zdarzenie medyczne, pacjentowi przysługuje roszczenie o odszkodowanie lub o zadośćuczynienie – maksymalnie 100 tys. zł (300 tys. zł w przypadku śmierci pacjenta).