– Tylko Bóg może mnie uzdrowić z tych zranień, jakie mi zadano – tak proboszcz parafii w Józefowie nad Wisłą odnosi się do głośnej sprawy sprzed kilku dni.
Tę sprawę już opisywaliśmy. Niedawno, podczas pogrzebu w kościele w Józefowie nad Wisłą pani Danuta została wyproszona z kościoła.
– Strasznie się zdenerwowałam, bo zobaczyłam, że wielu ludzi nie ma maseczek. Wielu miało też poodsłaniane nosy – relacjonowała. – Postanowiłam, że po mszy porozmawiam z nimi. Powiem, że nie mogą się tak zachowywać, bo mamy pandemię i mnóstwo ludzi każdego dnia umiera. Mam kłopoty z pamięcią i dlatego postanowiłam nagrać na telefonie, kto nie ma maseczki. Zrobiłam tak, bo nie zapamiętałabym wszystkich osób. Chciałam ich potem na spokojnie o te maseczki poprosić, bo przez ich zachowanie wkrótce i dla młodych może już nie być miejsc w szpitalach.
Na nagranym filmie widać, że większość wiernych ma maseczki. Gdy kamera obraca się widać jednak osobę z odsłoniętą twarzą. Widać też osoby, które mają tylko zasłonięte usta i brodę.
Nagrywanie nie spodobało się odprawiającemu mszę proboszczowi. Zwrócił uwagę na niewłaściwość tego zachowania. Później padnie też zdanie, że msza nie jest miejscem do dyskusji.
– Proszę księdza, dlaczego ludzie są bez maseczek – pyta na nagraniu pani Danuta.
– Ale proszę pani, czy pani jest z policji? – odpowiada pytaniem ksiądz. – Czym pani jest zagrożona?
W tym czasie do kobiety podchodzi kościelny. On także nie ma maseczki. Mówi: – Wyjdź stąd. Nie przeszkadzaj.
Kobieta wychodzi. Przy drzwiach rzuca jeszcze: – To ksiądz jest zagrożeniem dla tych ludzi! Ludzie umierają!
Proboszcz odpowiada
Do wydarzeń z 27 marca proboszcz parafii odniósł się w tekście umieszczonym na stronie internetowej parafii. Zaczyna od tego, że Wielkanoc jest dla niego szczególnym czasem naznaczonym cierpieniem i fizycznym i duchowym. A wydarzenia na pogrzebie napełniły bólem serce księdza.
– Filmik ze Mszy Świętej przedostał się do mediów społecznościowych, a następnie został przekazany redakcji „Dziennika Wschodniego”. Filmowanie osób na Mszy Świętej i przekazanie go mediom odbyło się bez mojej zgody, zostało złamane prawo o ochronie danych osobowych, jest to karalne – pisze ks. Andrzej Walencik i ocenia, że „wszystko to zostało stworzone” w celu przedstawienia duchownego jako osobę, która wymusza zdejmowanie maseczek w kościele, a tym samym stwarza zagrożenie dla zdrowia.
– Pani Gargas mówi o tym, że była na trzecim pogrzebie osoby zmarłej na Covid. Św. Pamięci Marianna miała 92 lata, w karcie zgonu nie ma orzeczenia lekarza jakoby przyczyną śmierci był Covid. Mówienie też, że była jej koleżanką pozostawiam bez komentarza, podobnie to, że film miał służyć temu, aby upomnieć obecnych by zakładali maseczki – czytamy i dalej: – Chcę też zaznaczyć, że Pani Gargas swoim zachowaniem zakłóciła przebieg Mszy Świętej Pogrzebowej. Takie zachowanie w prawie polskim również jest karalne. Ale kto z tych, którzy mnie oskarżają bierze to pod uwagę?
Ksiądz dodaje, że nikt wiernej nie wyrzucał ze świątyni.
Proboszcz także dodaje: – Dlaczego Ci, którzy mówią o bezwzględnym noszeniu maseczek przez wszystkich nie przedstawiają żadnej dokumentacji naukowej, która by mówiła jak skutecznie maseczka chroni przed Covid 19 – oraz odnosi się do własnych doświadczeń: –W swoim życiu bardzo wiele razy byłem w szpitalu, widziałem jak cierpią, umierają osoby chore na serce. W Polsce, co 9 minut umiera taka osoba, widziałem jak ludzie strasznie cierpią i umierają z powodu nowotworów. Nie muszę chorować na Covid 19, być na oddziale szpitalnym by stwierdzić, że ludzie cierpią i umierają także z powodu tej choroby. Cierpienie, śmierć są wpisane w naszą ludzką kondycję.
Duchowny zaznacza, że czuje się źle potraktowany przez media. – To, co mi uczyniono i jakie ma to skutki dla mojego zdrowia jest nie do naprawienia. Tylko Bóg może mnie uzdrowić z tych zranień, jakie mi zadano i On jest mi oparciem w tym bardzo trudnym doświadczeniu – dodaje proboszcz.