Nie można zakazać budowy masztów telefonii komórkowej. Rada miasta w Opolu Lubelskim uznała więc petycję mieszkańców w tej sprawie za niezasadną. W głosowaniu brał udział radny, który powinien się z niego wyłączyć. To na jego gruncie ma powstać sporna inwestycja.
– A dlaczego miałem nie głosować? Mieszkańcy robią problem. Ile jest masztów w Opolu Lubelskim? I co, wszystkie zlikwidować? – mówi radny Adam Adamczyk, który na ostatniej sesji Rady Miasta Opole Lubelskie był za uznaniem petycji mieszkańców za niezasadną.
Tymczasem sprawa dotyczyła inwestycji, która jest planowana na jego gruncie, w miejscowości Zadole. Chodzi o masz telefonii komórkowej, na który nie chcą się zgodzić okoliczni mieszkańcy.
Nie chcą masztu w parku
O sprawie zrobiło się głośno, gdy w czerwcu na sesję absolutoryjną przyszli przedstawiciele mieszkańców sołectw Zadole i Ćwiętalka. Tłumaczyli wówczas, że zostali oddelegowani, by zapytać radnego Adamczyka, który jednocześnie jest sołtysem Zadola, o budowę masztu. Narzekali, że nie było żadnych konsultacji, radny nie spotkał się z mieszkańcami i nie informował co ma powstać, jakiej wysokości i mocy. Przyszli więc na sesję by to usłyszeć od samorządowca. Zapowiadali wtedy, że będą pisać petycje do starosty i burmistrza, żeby powstrzymać inwestycję.
I tak się stało. Powstał Społeczny Komitet przeciwko budowie masztu w Zadolu, w obszarze Wrzelowieckiego Parku Krajobrazowego, który wystosował do burmistrza Opola Lubelskiego i rady miasta petycję.
Dokument z czerwca był rozpatrywany dopiero teraz, ponieważ zawierał braki formalne, które autorzy musieli uzupełnić. Żądali w nim, żeby wybierane przez mieszkańców władze samorządowe wprowadziły zakaz w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego gminy Opole Lubelskie budowy masztów telefonii komórkowej. Wskazywali, że teren na którym zaplanowano maszt jest zaliczany do regionalnej i krajowej sieci ekologicznej. Dotyczy to szczególnie części gminy znajdującej się na terenach Wrzelowieckiego Parku Krajobrazowego i jego otulinie.
Radni: niezasadna
Ponieważ pisma krążyły, Komisja Skarg, Wniosków i Petycji zaopiniowała negatywnie uzupełnioną petycję w połowie września. Podczas głosowania na ostatniej sesji większość radnych przychyliła się do zdania komisji i uzasadnienia, dlaczego petycję pod której pierwszą wersją podpisało się blisko 250 osób, uznają za niezasadną.
Głównym argumentem w długim uzasadnieniu było to, że miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego nie może ustanawiać zakazów a przyjmowane w nim rozwiązania nie mogą uniemożliwiać lokalizowania inwestycji celu publicznego z zakresu łączności publicznej, jeżeli taka inwestycja jest zgodna z przepisami.
Do autorów petycji dotarła już korespondencja informująca o losach ich pisma. Już wystosowali skargę. Nie podoba się im to, że choć są stosowne przepisy mówiące o takich sytuacjach, radny Adam Adamczyk brał udział w głosowaniu.
Nie powinien, ale
Prawnicy wojewody, których zapytaliśmy o ten przypadek przyznają, że radny nie może brać udziału w głosowaniu w radzie ani w komisji, jeżeli dotyczy ono jego interesu prawnego. Pod tym pojęciem rozumie się osobisty, konkretny i aktualny prawnie chroniony interes, który może być realizowany na podstawie określonego przepisu.
A taka sytuacja zachodzi w przypadku radnego Adama Adamczyka, właściciela gruntu na którym ma się pojawić sporny maszt telefonii komórkowej.
– Organ nadzoru podziela pogląd, zgodnie z którym udział w głosowaniu radnego, który podlegał wyłączeniu od głosowania na podstawie art. 25a ustawy o samorządzie gminnym, nie oznacza automatycznie, że mamy do czynienia z istotnym naruszeniem prawa powodującym nieważność uchwały – mówi Agnieszka Strzępka, rzecznik prasowy wojewody lubelskiego.
Ale okazuje się, że przyjęta, także głosem radnego, uchwała nie trafi do kosza.
– Kwestie te należy oceniać indywidualnie w konkretnej sprawie, w kontekście wyniku głosowania. Jeżeli wynik głosowania świadczy o tym, że udział w głosowaniu radnego, który powinien był się wyłączyć od głosowania nie miał wpływu na podjęcie uchwały, to należy to traktować jako nieistotne naruszenie prawa w rozumieniu art. 91 ust. 4 ustawy o samorządzie gminnym. Naruszenie byłoby istotne, gdyby uczestnictwo podlegającego wyłączeniu radnego przesadziło o przyjęciu uchwały lub nie – tłumaczy rzecznik wojewody.
Radny sam decyduje
Tymczasem w głosowaniu nad projektem uchwały oddano 9 głosów „za”, 1 „przeciw”, przy 4 „wstrzymujących się”.
– Powstrzymanie się jednego z radnych od udziału w głosowaniu nie miałoby zatem wpływu na podjęcie uchwały – dodaje Agnieszka Strzępka.
Jednak w czasie sesji, przynajmniej teoretycznie, nie było wiadomo jaki będzie wynik głosowania.
Dariusz Stachowicz, przewodniczący Rady Miasta Opole Lubelskie, pytany dlaczego nie reagował gdy radny Adamczyk wyrażał swoje stanowisko tłumaczy, że radni sami podejmują decyzje co do swoich działań, również głosowań na sesjach i biorą za nie odpowiedzialność.
– Należy podkreślić, że rada miejska nie ma kompetencji w zakresie ograniczania prywatnych inwestycji, na prywatnych nieruchomościach. W tym przypadku nie ma znaczenia, czy inwestycja dotyczy radnego, czy jakiegokolwiek innego mieszkańca gminy – dodaje przewodniczący.
Pytają i piszą
Społeczny Komitet od czerwca koresponduje też ze starostwem. Tam też trafiła petycja ale rada powiatu uznała, że nie jest właściwym adresatem. I skierowała protestujących do starosty. Ten z kolei odesłał mieszkańców do Wydział Architektury i Budownictwa w starostwie.
Jak relacjonują członkowie komitetu, żeby się czegoś dowiedzieć na temat parametrów planowanego masztu czy dokumentów jakie złożył inwestor, zaczęli zadawać pytania w trybie dostępu do informacji publicznej. W odpowiedzi się dowiedzieli, że należy uiścić opłatę. 17 złotych. Gdy to zrobili okazało się, że to o co pytają to nie informacja publiczna ale administracyjna. I na tym etapie sprawa utknęła.
W efekcie kontaktu z urzędnikami ze starostwa komitet dysponuje bardzo obszernym spisem ze wszystkimi masztami telefonii komórkowych jakie istnieją w całym powiecie.
Jak zapewnia radny i sołtys Zadola w jednej osobie żadne prace na jego polu się nie rozpoczęły. A jego warunkiem by do inwestycji doszło są wszystkie pozwolenia i zgody jakich wymagają przepisy. – Wszystko musi być zgodnie z prawem – deklaruje Adam Adamczyk.
Zanim wbiją łopatę
– Proces inwestycyjny w tym przypadku jest na wczesnym etapie. Aktualnie szykujemy dokumentację do złożenia wniosku o pozwolenie na budowę. Niezależnie od wymaganej procedury budowlanej, każda stacja bazowa, zgodnie z obowiązującymi przepisami, bezpośrednio przed jej komercyjnym uruchomieniem, podlega obowiązkowym pomiarom pola elektromagnetycznego (PEM) w miejscach dostępnych dla ludności. Raport z takich pomiarów pola elektromagnetycznego stanowi obowiązkowy element zgłoszenia stacji bazowej do organu ochrony środowiska – informuje Michał Ciach ze spółki P4, operatora sieci Play.
Dodaje, że wybór miejsca każdej nowej inwestycji poprzedzony jest szczegółowymi analizami. W Polsce funkcjonuje kilkadziesiąt tysięcy stacji bazowych telefonii komórkowej, więc ten z Zadola nie jest inwestycją, która w żaden sposób się wyróżnia.