Odcinkowy pomiar prędkości i zmiana organizacji ruchu. Specjalna komisja powołana po tym, jak w Parchatce zginęła rowerzystka uznała, że sama budowa chodnika to za mało. A nawet na to nie ma pieniędzy.
W Parchatce pomiędzy Puławami a Kazimierzem Dolnym w ciągu ostatnich 10 lat w wyniku wypadków życie straciło 5 osób, a 19 odniosło obrażenia.
Droga wojewódzka nr 824 jest niebezpieczna z kilku powodów. Tym najważniejszym, nie licząc wysokiego natężenia ruchu jest brak chodnika dla pieszych oraz odseparowanej od jezdni ścieżki rowerowej. Ta ostatnia biegnie co prawda przy wale wiślanym, ale urywa się przed Bochotnicą.
W związku z tym, część rowerzystów planujących dłuższe wycieczki wybiera drogę wojewódzką. Żadnej alternatywy nie mają natomiast piesi, którzy muszą korzystać z wąskich poboczy, bo budowa chodnika w Parchatce przez ostatnie lata pozostawała (i nadal pozostaje) poza zainteresowaniem Zarządu Dróg Wojewódzkich w Lublinie.
ZDW z powodu ograniczonych funduszy prowadzi politykę dofinansowywania wybranych inwestycji na swoim terenie. O te najpilniejsze starają się więc poszczególne gminy. Pierwszym krokiem jest przygotowanie dokumentacji.
Jak informuje Urząd Miasta w Kazimierzu Dolnym, ta dotycząca chodnika jest gotowa od 2017 roku. Jego pierwszy etap (584 metry) został już wykonany. Kolejny (494 metry) nadal czeka na swoją kolej.
– Już w 2019 roku mieliśmy zabezpieczone środki na ten cel (wkład gminy - przyp.) w budżecie. Potrzebowaliśmy tylko zgody Zarządu Dróg Wojewódzkich na ujęcie tej inwestycji w ramach zadań wspólnych, co oznaczałoby także przyznanie dofinansowania. Niestety otrzymaliśmy odpowiedź odmowną. W tym roku z pewnością ponowimy nasz wniosek z nadzieją na to, że tym razem pieniądze na ten cel zostaną nam przyznane – tłumaczy Magdalena Kowalska z kazimierskiego magistratu.
W najlepszym przypadku chodnik w Parchatce mógłby więc powstać w roku 2021.
Tymczasem ostatni śmiertelny wypadek (w sierpniu zginęła tam rowerzystka Karolina), poza protestem mieszkańców gminy i blokadą drogi, wywołał także reakcję ze strony powiatowego samorządu oraz urzędników odpowiedzialnych za drogi w regionie.
– Tuż po wypadku zwołana została specjalna komisja do spraw bezpieczeństwa na drogach, w obradach której wzięli udział m.in. przedstawiciele starostwa powiatowego, Zarządu Dróg Wojewódzkich i gminy Kazimierz Dolny. Komisja ustaliła, że w Parchatce, poza chodnikiem, którego budowa jest oczekiwana przez mieszkańców, powinien zostać zamontowany odcinkowy pomiar prędkości – informuje Jan Ziomka z zarządu powiatu puławskiego.
Wniosek dotyczący inwestycji został wysłany do Generalnego Inspektora Transportu Drogowego.
Odpowiedzi na razie nie ma, ale szanse na zamontowanie infrastruktury mierzącej prędkość pojazdów w Parchatce są niewielkie. Tego typu urządzenia na ogół trafiają na drogi krajowe. Na tych wojewódzkich częściej stosowane są zwyczajne radary. Ale nawet jeśli skończy się na radarze np. przed jedynym w miejscowości przejściem dla pieszych, istnieje szansa, że część kierowców swoją prędkość zredukuje.
Komisja wskazała również na potrzebę częściowej zmiany organizacji ruchu. Chodzi o przedłużenie zakazu wyprzedzenia poprzez ustawienie dodatkowego znaku oraz przedłużenie linii ciągłych na jezdni.
Ale nawet tak proste rozwiązanie nie pojawi się od razu. Najpierw ma powstać projekt, który następnie będzie opiniowany przez odpowiednie organy itd. Jak długo potrwa ta procedura - nie wiadomo.
Sprawą bezpieczeństwa w Parchatce nie od dzisiaj interesują się samorządowcy. Jeszcze przed wakacjami o potrzebie działań poprawiających bezpieczeństwo pieszych mówił m.in. sołtys tej miejscowości, Ryszard Rybczyński, a także radny Mariusz Wicik (PiS). Podczas ostatniej sesji głos w tej sprawie zabrała natomiast Teresa Gutowska (PO). – Czas najwyższy zabrać się za działania, które przyniosłyby skutek – motywowała lokalne władze radna.