Historię małej Elizki śledziła cała Polska. Niestety, dziewczynka zmarła ponad rok temu. Ale jej mama, Natalia Wójcik nadal walczy o sprawiedliwość w sądzie. Sprawę bada też prokuratura.
– Byłaś najpiękniejszym, co mnie w życiu spotkało córeczko – tymi słowami Natalia Wójcik pożegnała się rok temu z córką Elizą, która zmarła po rocznej walce o życie. Młoda mama uważa, że Eliza była chora, bo jej poród w parczewskim szpitalu był prowadzony nieprawidłowo. U dziecka postępowała degeneracja mózgu. Niezgodne z wiedzą medyczną działanie parczewskiego szpitala potwierdził też Rzecznik Praw Pacjenta.
Sama ciąża, jak przekonuje pani Natalia, przebiegała bez problemów. Kobieta była pod opieką lekarza z Lublina i tam miała rodzić. Z powodu pandemii i przedterminowej akcji porodowej musiała jechać do najbliższego szpitala w Parczewie. Tu poród się skomplikował. Eliza dostała zero punktów w skali Apgar. U dziecka zdiagnozowano m.in. na padaczkę, encefalopatię niedotlenieniowo–niedokrwienną, wodogłowie, niedosłuch i problemy ze wzrokiem.
Rodzice pozwali parczewską placówkę. Sprawą zajęła się też prokuratura, która bada, czy doszło tu do błędu medycznego. Wcześniej śledztwo prowadziła lubelska Prokuratura Okręgowa, ale przejęła je Prokuratura Regionalna.
– Oczekujemy na opinię biegłych z zakresu medycyny sądowej, która aktualnie podlega opracowaniu. Przewidujemy, że będzie ona gotowa w czerwcu 2023 roku – informuje Karol Blajerski, rzecznik PR. – Dotychczas nie przedstawiono zarzutu, gdyż rozstrzygniecie, uwarunkowane jest wydaniem rzeczonej opinii – tłumaczy prokurator.
Wciąż toczy się też sprawa cywilna przed Sądem Okręgowym w Warszawie, którą szpitalowi i ubezpieczycielowi wytoczyli rodzice Elizki. – Domagają się oni odszkodowania i zasądzenia zadośćuczynienia za krzywdę związaną z – jak twierdzą w pozwie – błędami medycznymi pozwanego szpitala, a także w związku z naruszeniem praw pacjenta – zaznacza Sylwia Urbańska, rzecznik prasowy SO w Warszawie.
Ale ostatnia rozprawa odbyła się 8 miesięcy i jak dotąd nie wyznaczono terminu kolejnej. Do tego postępowania dołączył Rzecznik Praw Pacjenta. – Stało się to po tym, jak stwierdziliśmy naruszenie praw pacjentki – przyznaje Jakub Gołąb, dyrektor Departamentu Dialogu Społecznego i Komunikacji w biurze RPP. – Nasz prawnik specjalizujący się w błędach medycznych aktywnie wspiera panią Natalię przed sądem. Naszą rolą jest tu pomoc w uzyskaniu przez pacjentkę zadośćuczynienia za poniesioną krzywdę powstałą w trakcie udzielania jej świadczeń zdrowotnych – tłumaczy Gołąb.
Tymczasem, parczewski szpital nie uznaje roszczeń rodziców. – Wskazujemy na prawidłowość świadczeń zdrowotnych udzielanych w szpitalu – podkreśla dyrektor Jarosław Ostrowski. – Ubezpieczyciel w związku ze zgłoszoną szkodą przyznał pani Natalii 20 tys. zł tytułem zadośćuczynienia za naruszenie praw pacjenta. Natomiast w stosunku do rodziców odmówił wypłaty świadczeń na ich rzecz – zaznacza Ostrowski.
Poród przeprowadzony był w szpitalu w 2020 roku i wówczas kierował nim Janusz Hordejuk, obecny starosta parczewski. Wobec personelu medycznego nie wyciągnięto wówczas żadnych konsekwencji.
– Dołożę wszelkich starań, aby ludzie którzy wyrządzili mi i mojemu dziecku krzywdę odpowiedzieli za to – podkreśla z kolei pani Natalia. Stara się żyć normalnie. – Ale ostatni rok był ciężki. Córka na zawsze pozostanie w moim sercu.