Moja córka jest chora, bo poród był prowadzony nieprawidłowo – mówi mama małej Elizy. U dziecka postępuje degeneracja mózgu. Niezgodne z wiedzą medyczną działanie szpitala potwierdził już Rzecznik Praw Pacjenta, który twierdzi, że placówka powinna wypłacić zadośćuczynienie. Sprawę bada również prokuratura.
Ciąża pani Natalii przebiegała prawidłowo. Kobieta była pod opieką lekarza z Lublina i tu miała rodzić. Z powodu pandemii i przedterminowej akcji porodowej musiała jechać do najbliższego szpitala w Parczewie. Tu poród się skomplikował. Mała Eliza dostała zero punktów w skali Apgar i przez trzy tygodnie walczyła o życie.
– Gdyby nie zaniedbania personelu, moje dziecko już dawno by się uśmiechało do mnie i widziało moją twarz – mówi pani Natalia, która niemal codziennie jeździ z córką od lekarza do lekarza. – Jej stan ciągle się pogarsza, badania pokazują, że degeneracja mózgu postępuje.
Eliza cierpi m.in. na padaczkę, encefalopatię niedotlenieniowo-niedokrwienną, wodogłowie, niedosłuch i ma problemy ze wzrokiem. – Mój poród nie był prowadzony prawidłowo, dlatego moje dziecko jest chore – mówi jej mama.
Sprawę bada prokuratura. – Śledztwo jest w toku – potwierdza Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. – Śledczy badają, czy doszło do narażenia dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia i spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Nieprawidłowości w szpitalu potwierdził Rzecznik Praw Pacjenta, Bartłomiej Chmielowiec. Ocenił, że działanie medyków „było niezgodne z wymaganiami aktualnej wiedzy medycznej” i „nie spełniało wymogu należytej staranności”, a dokumentację medyczną prowadzono niezgodnie z przepisami.
– Personel oddziału ginekologiczno-położniczego nie wywiązał się w sposób należyty z ciążącego na nim obowiązku udzielenia pacjentce świadczeń zdrowotnych w sposób profesjonalny, kompleksowy i adekwatny do jej ówczesnego stanu zdrowia – orzekł Chmielowiec, który skierował do szpitala szereg zaleceń. – Wnieśliśmy też o rozważenie wypłaty pacjentce odpowiedniej sumy pieniężnej tytułem zadośćuczynienia w związku z zawinionym naruszeniem jej praw oraz doznaną krzywdą.
– Wypłacenie pacjentce odszkodowania musi być ustalone wraz z ubezpieczycielem szpitala po analizie przez biegłych medycznych. Czekamy obecnie na taką opinię – stwierdza Janusz Hordejuk, dyrektor szpitala w Parczewie.
Rodzice pozwali szpital do sądu i czekają na termin rozprawy. – Mam nadzieję, że ludzie, którzy skrzywdzili nasze niewinne dziecko poniosą za to odpowiedzialność – stwierdza młoda mama.
– Decyzja Rzecznika Praw Pacjenta pozwala nam na wystąpienie do sądu o rentę dla Elizy, która byłaby wypłacana przez czas trwania procesu – informuje adwokat Joanna Lazer z kancelarii Lazer&Hudziak, która prowadzi sprawę. – Potrzeby są już, a na wyrok trzeba będzie poczekać.
– Wypłacenie pacjentce odszkodowania musi być ustalone wraz z ubezpieczycielem szpitala po analizie przez biegłych medycznych. Czekamy obecnie na taką opinię – stwierdza Janusz Hordejuk, dyrektor szpitala w Parczewie.
Pieniądze są potrzebne, bo szansą dla dziecka jest kosztowna terapia komórkami macierzystymi, na którą rodzice zbierają fundusze.
– Nasze życie to nieustająca walka o to, aby nasz dzidziuś mógł być choć odrobinę samodzielny – mówi pani Natalia i dodaje, że rozwój jej córeczki, urodzonej w maju, zatrzymał się na etapie dwutygodniowego noworodka. Eliza cztery razy w tygodniu jest wożona na rehabilitację. – Powinna uczęszczać jeszcze na wiele innych zajęć, ale nas na to nie stać.