

Póki co, oddział jeszcze funkcjonuje, choć pacjentów przyjmuje już w bardzo ograniczonym zakresie. Pulmonolodzy z Zamojskiego Szpitala Niepublicznego nie wycofali swoich wypowiedzeń. Jeśli nie uda się znaleźć lekarzy na ich miejsce, oddział będzie musiał zawiesić działalność.

O tej trudnej sytuacji w zamojskim „starym” szpitalu pisaliśmy w lutym. Przypomnijmy, że z końcem roku trzech medyków, łącznie z ordynatorem, czyli wszyscy specjaliści z oddziału chorób płuc tej placówki złożyli wypowiedzenia. Swoje decyzje tłumaczyli faktem, że przy mało licznej obsadzie trudno jest oddział utrzymać w kształcie, w jakim funkcjonował.
Prezes placówki próbował sytuację ratować, redukując liczbę łóżek dla pacjentów z 23 do 12. Prowadził rozmowy z medykami. To wszystko jednak nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Dwaj już nie pracują.
– Niestety, sytuacja jest zła. Na ten moment wygląda tak, że do końca maja jest jeszcze ordynator. Wypowiedzenia nie złożyła jedynie pani doktor z Ukrainy – mówi nam Mariusz Paszko, prezes Zamojskiego Szpitala Niepublicznego.
Zapewnia, że cały czas szuka lekarzy, ale wcale nie jest łatwo o specjalistów. Dlatego, jeżeli nic się w najbliższym czasie nie zmieni, będzie musiał wnioskować o zawieszenie funkcjonowania oddziału. – To powinno się ostatecznie rozstrzygmąć w maju – dodaje Paszko.
Dodajmy, że podobna sytuacja na pulmonologii była jesienią 2023 roku. Wtedy lekarze również chcieli odejść, ale ostatecznie, po prowadzonych wówczas rozmowach, zrobiła to jedynie ordynator, a inni zostali.
Szczęśliwego zakończenia nie miał natomiast kryzys z 2021 roku związany z oddziałem dziecięcym. Po odejściu na emeryturę ówczesnej ordynator, i jeszcze jednej doświadczonej lekarki, nikogo na ich miejsce znaleźć się nie udało. Oddział został zamknięty. Przez długi czas mali pacjenci w ogóle nie byli w Zamościu leczeni. Sytuacja zmieniła się dopiero jesienią 2022 roku, gdy pediatrię udało się uruchomić w szpitalu „papieskim”.
