W szpitalu w Kraśniku dzisiaj okazało się, że pielęgniarki masowo się pochorowały. Duża część obsady pielęgniarskiej znalazła się nagle na zwolnieniach lekarskich.
– Rzeczywiście duża grupa pielęgniarek rozchorowała się w ostatnich dniach i w związku ze zwolnieniami lekarskimi konieczne było wstrzymanie pracy bloku operacyjnego i przyjęć na oddziały zabiegowe (ortopedia i chirurgia). Nawet Naczelna pielęgniarka ruszyła na pomoc do pracy na blok operacyjny, żeby nie odsyłać przybyłych już pacjentów. Nie znam jeszcze ilości zwolnień lekarskich, ale z pewnością są to liczby, które uniemożliwiają pełną obsadę i niezakłóconą pracę traktu operacyjnego – mówi Maria Słota, p.o. dyrektor szpitala w Kraśniku.
Jak dodaje dyrektor, o sytuacji w szpitalu powiadomiono odpowiednie organy oraz dyspozytorów ratownictwa medycznego, którzy będą nagłe przypadki wymagające pomocy zabiegowej kierować do szpitali w okolicach Kraśnika. W pozostałym zakresie szpital przyjmuje bez zmian. Potrzebujący pacjenci mają zostać odpowiednio zaopiekowani.
Co się wydarzy po weekendzie? – Liczę na to, że w poniedziałek pielęgniarki pojawią się w pracy. Chciałabym mieć możliwość rozmowy z nimi na temat problemów, jakie je dotykają. Na ten moment nie znam żadnych innych powodów, które mogły być przyczyną ich absencji w pracy poza chorobą – mówi Maria Słota.
Nieoficjalnie, z innego źródła dowiedzieliśmy się jednak, że masowe zwolnienia lekarskie pielęgniarek mają związek z oszczędnościami jakie wprowadził w ostatnim czasie poprzedni jeszcze dyrektor szpitala w Kraśniku. Od 1 listopada, na dyżury weekendowe i świąteczne nie mogą być już zapisywane pielęgniarki, które mają ukończone studia magisterskie ze specjalizacją. To około 30 proc. personelu pielęgniarskiego kraśnickiego szpitala. Te pielęgniarki mogą pracować tylko w ciągu dnia, wyłącznie od poniedziałku do piątku.
Zmiany miały związek z dramatyczną sytuacją finansową szpitala. Bo pielęgniarki studiach magisterskich ze specjalizacją mają wyższe wynagrodzenie zasadnicze i w związku z czym dostają więcej pieniędzy za dyżury nocne i świąteczne. Tymczasem jak już kilka razy pisaliśmy, w ciągu 8 miesięcy SPZOZ w Kraśniku odnotował 12 milionów złotych straty. Od lipca – po zmianie zasad finansowania działalności leczniczej przez NFZ – kraśnicki szpital zadłużał się ok. 2,5 mln zł miesięcznie.
– Nie wiążę sytuacji ze zwolnieniami lekarskim z żadną akcją protestacyjną. Ale pielęgniarki są przemęczone i schorowane. To była ich decyzja, żeby wreszcie zająć się swoim zdrowiem – mówi Bernarda Machniak, przewodnicząca regionu lubelskiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.
Jednocześnie przewodnicząca związku przyznaje, że sytuacja pielęgniarek w kraśnickim szpitalu jest bardzo trudna. – Zasady wprowadzone przez poprzedniego dyrektora to dyskryminacja ze względu na wykształcenie. Wiem, że zakładowa organizacja związkowa zgłosiła tą sprawę do inspekcji pracy – dodaje Machniak.
Po zmianie dyrekcji w Kraśniku związkowcy liczyli na zmianę zasad ustalania dyżurów. Tak się jednak nie stało. – Od nowej dyrektor usłyszeliśmy, że system ma obowiązywać do końca roku. Na poniedziałek jesteśmy umówieni na spotkanie z panią dyrektor – mówi Bernarda Machniak i dodaje, że liczy na zmianę stanowiska w tej kwestii.
To fatalna sytuacja finansowa szpitala miała wpływ także na zmianę na samym stanowisku dyrektora. W poprzedni piątek z funkcji tej zrezygnował bowiem Michał Jedliński. – Doszliśmy do porozumienia z zarządem powiatu, że potrzebna jest zmiana dyrektora, aby coś zmienić w szpitalu – wyjaśnia Jedliński w rozmowie z Dziennikiem.
Maria Słota nominację na stanowisko dyrektora szpitala odebrała zaledwie dwa dni temu.
– To kolejny etap w mojej pracy zawodowej. Do niedawna przez prawie 8 lat kierowałam szpitalem w Szczebrzeszynie, który zostawiam w bardzo dobrej sytuacji finansowej i kadrowej – mówi Maria Słota. Nowa dyrektor szpitala w Kraśniku podkreśla, że najważniejsze jest dla niej zdrowie pacjentów, którzy nie powinni odczuwać dyskomfortu wynikającego z sytuacji wewnętrznej szpitala.