Sprawa księdza Marka J., oskarżonego o znęcanie się nad psem, wraca na wokandę. W pierwszym procesie duchowny został uniewinniony. Sąd odwoławczy uznał jednak, że należy ponownie przyjrzeć się sprawie.
Na Atosa, mieszańca w typie bernardyna, zwróciła uwagę wolontariuszka fundacji Ex Lege. W sierpniu 2018 r. była na mszy w miejscowości Łubki, niedaleko Wojciechowa. Skrajnie zaniedbany pies konał przed kościołem, w którym modlili się wierni.
– Nie podnosi się, oddycha z trudem, skołtuniona i zalepiona brudem sierść miejscami odkrywa zaczerwienienia na brzuchu, kłębią się tam liczne pasożyty. Pies jest słaby, osowiały – tak opisywali wówczas stan psa przedstawiciele fundacji.
Dzięki interwencji Ex Lege, Atos tego samego dnia trafił do kliniki w Lublinie. Miał bardzo głęboką anemię. Był apatyczny, odwodniony i wychudzony. Trafił pod opiekę lekarzy i wolontariuszy. Żył jeszcze osiem miesięcy.
Po interwencji wolontariuszy okazało się, że pies należał do poprzedniego proboszcza parafii. Duchowny po przejściu na emeryturę przeniósł się do parafii w okolicach Chełma. Nie zabrał ze sobą czworonoga.
– Nie miałem warunków – wyjaśnił nam duchowny.
Ksiądz prosił swojego następcę, by zajął się Atosem. Jednak według relacji mieszkańców, jeśli ktokolwiek dbał o psa, to głównie uczniowie i pracownicy pobliskiej szkoły. Proboszcz miał nie zwracać uwagi na czworonoga.
Fundacja Ex Lege zawiadomiła o sprawie opolską prokuraturę. W styczniu ubiegłego roku śledczy oskarżyli księdza Marka J. o znęcanie się nad zwierzęciem. Ustalili, że duchowny porzucił i pozostawił Atosa bez opieki. Doprowadził go do stanu rażącego zaniedbania i niechlujstwa. Mimo trudnych warunków atmosferycznych, pies był pozostawiony bez schronienia.
Sprawa trafiła do Sądu Rejonowego Lublin-Zachód, który na jednym posiedzeniu umorzył postępowanie. Podstawą był „znikomy stopień społecznej szkodliwości czynu”.
- Okoliczności sprawy w sposób ewidentny wskazują na duży stopień społecznej szkodliwości zarzucanego oskarżonemu czynu. Całkowita obojętność i godzenie się na pozostawienie psa bez opieki medycznej była długotrwała i wynosiła blisko rok – ocenił później lubelski sąd okręgowy, do którego odwołali się prokuratura i przedstawiciele fundacji.
W wyniku zażalenia sprawa wróciła do sądu rejonowego, który w listopadzie 2019 r. uniewinnił Marka J. Uzasadniając wyrok, sąd zwrócił uwagę, że pies był stary i chory. Nie był bity, dostawał posiłki. Ksiądz nie wiedział natomiast, że Atos może potrzebować opieki weterynaryjnej. Opiekował się psem tak, jak potrafił, nie mając ku temu predyspozycji – ocenił sąd. Sam Marek J. tłumaczył również, że nie był właścicielem czworonoga.
Z wyrokiem ponownie nie zgodzili się śledczy oraz przedstawiciele fundacji Ex Lege. Złożyli apelacje. We wtorek Sąd Okręgowy w Lublinie uznał je za zasadne. Skierował sprawę do ponownego rozpoznania. To oznacza, że ksiądz musi się liczyć z karą do 3 lat więzienia.