Więcej kursów na liniach dziennych, mniej na liniach nocnych i wzmocnienie rozkładów od 1 października – takie oczekiwania wobec komunikacji miejskiej ogłosili w poniedziałek radni klubu PiS. Co na to urzędnicy od rozkładów jazdy?
Nas, jako pasażerów, najbardziej interesuje częstotliwość kursowania autobusów – przekonuje radny Robert Derewenda z opozycyjnego wobec prezydenta klubu radnych PiS. Jego członkowie, jak wielu pasażerów, krytykują rozkład. – Można by było uruchomić więcej kursów w sobotę, a zwłaszcza w niedzielę – tłumaczy radny. Nawet najważniejsze linie kursują w soboty co 30 minut, a w niedziele co 50, czyli jak w wakacje. – Trudno zaplanować poruszanie się komunikacją miejską w niedziele czy dni świąteczne – ocenia Derewenda.
– Obecnie komunikacja miejska funkcjonuje w zupełnie nowej rzeczywistości – odpowiada Monika Fisz z Zarządu Transportu Miejskiego i tłumaczy to m.in. ogłoszonym stanem epidemii i związanymi z nim ograniczeniami. – Z tego względu nie możemy bazować na tym, co było rok temu – zastrzega ZTM i przypomina, że dochody miasta są mocno uszczuplone. Co obliguje nas do bardzo racjonalnego wydatkowania pieniędzy.
PiS proponuje, by oszczędności szukać w komunikacji nocnej. – Być może ograniczyć godziny jej funkcjonowania – sugeruje Piotr Gawryszczak, szef klubu radnych PiS i stwierdza, że obecnie nie ma zbyt wielu wydarzeń po godz. 22. Nocne kursy i tak są okrojone, bo linie N1, N2 i N3 jeżdżą tylko w noce z czwartku na piątek, z piątku na sobotę i z soboty na niedzielę.
Urzędnicy ZTM nie planują dodatkowych cięć i nie przychylają się do pomysłu radnego Gawryszczaka. – Wydaje nam się niezasadny – odpowiada Fisz i dodaje, że komunikacja nocna jest niektórym potrzebna. – Dla pewnej grupy pasażerów stanowi ona jedną z możliwości dojazdu lub powrotu z pracy w systemie zmianowym i nocnym.
Kolejnym postulatem radnych PiS jest wzmocnienie rozkładów od października. – Zakładamy potrzebę zmiany częstotliwości kilku linii od października – deklaruje ZTM, ale zastrzega, że wciąż nie wiadomo, jak wiele uczelni wznowi zajęcia stacjonarne, a rozkłady będą „na bieżąco dostosowywane” do potrzeb.
Opozycja proponuje też uruchomienie nowej linii łączącej Czechów z Czubami, prowadzonej najkrótszą trasą. – Aż się prosi o to, by uruchomić bezpośrednie połączenie między północą a południem Lublina ulicą Sowińskiego i Poniatowskiego – sugeruje Derewenda, ale na taką linię na razie się nie zanosi. – Obecnie trwa przebudowa newralgicznego dla tej relacji skrzyżowania Al. Racławickich, ul. Sowińskiego, ul. Poniatowskiego. Do tematu będziemy wracać i konsultować tę sprawę bliżej terminu oddania inwestycji do użytku – odpowiada ZTM.
Radni PiS chwalili wprowadzone od poniedziałku wzmocnienie niektórych rozkładów. Jasno dawali do zrozumienia, że jest to efekt ich krytycznych wypowiedzi na czwartkowym posiedzeniu Rady Miasta. Dzień po obradach Zarząd Transportu Miejskiego ogłosił, że linie 26, 31, 151 i 158 będą jeździć w dni powszednie co kwadrans, zamiast co 20 minut.
– Cieszę się, że nasza konstruktywna krytyka przynosi efekt i faktycznie chyba pierwszy raz tak naprawdę udało nam się poważnie wpłynąć na funkcjonowanie miasta, w tym przypadku na większą przyjazność komunikacji miejskiej dla naszych mieszkańców – mówi Derewenda.
Jednak nowe rozkłady były gotowe jeszcze przed debatą, w której radni PiS upatrywali swojego sukcesu.
– Baza rozkładów ważnych od 7 września była gotowa już od czwartku od godzin porannych – stwierdza ZTM, tymczasem krytyczne uwagi radnych PiS dotyczące częstotliwości kursów padły w czwartek późnym wieczorem podczas dyskusji nad cenami biletów.
Co na to radni? – Jeżeli Zarząd Transportu Miejskiego planował to wcześniej, to tym bardziej nas to cieszy, bo chodzi o dobro mieszkańców, a nie o nasze zasługi – odpowiada Jakóbczyk. – Jeżeli było to wiadome, to wystarczyło powiedzieć „panowie radni, słuszna uwaga, jesteśmy już na to przygotowani” – podkreśla. ZTM zapewnia, że zmiany były sygnalizowane przez dyrektora już wcześniej.