Czy Krzysztof Żuk będzie miał kontrkandydata po opozycyjnej stronie w walce o kolejną kadencję w fotelu prezydenta Lublina? Znów pojawiają się głosy, że w wyborach prezydenckich może wystartować senator Jacek Bury. Związany z Polską 2050 Szymona Hołowni polityk zaprasza do współpracy rady dzielnic. I zyskuje przychylność lokalnych działaczy, którzy zgodnie przyznają, że przez władze miasta czują się traktowani po macoszemu.
Na razie urzędujący prezydent jako jedyny publicznie zadeklarował chęć startu w planowanych w 2023 roku wyborach. Raczej przesądzone jest, że ubiegając się o czwartą kadencję, podobnie jak ostatnim razem, będzie kandydował z własnego komitetu. Przed trzema laty poparcia udzieliły mu m.in. Platforma Obywatelska, .Nowoczesna, Sojusz Lewicy Demokratycznej czy Polskie Stronnictwo Ludowe.
Ale nie jest przesądzone, że Żuk będzie jedynym kandydatem do prezydenckiego fotela z szeroko pojętej opozycji. Coraz częściej w kuluarach wymieniany jest lubelski senator Jacek Bury. On sam konsekwentnie na pytania na ten temat odpowiada podobnie:
– Na dzień dzisiejszy takich planów nie mam. Uważam, że Krzysztof Żuk jest najlepszym prezydentem, jakiego miał Lublin i chciałbym, żeby rządził jak najdłużej. Ale gdyby z jakiegoś powodu nie chciał lub nie mógł kandydować, trzeba mieć plan B – mówi nam Bury.
W ostatnim czasie polityk rozpoczął cykl spotkań z przedstawicielami rad dzielnic. Do końca wakacji chce spotkać się ze wszystkimi z 27 jednostek pomocniczych miasta. – We wrześniu chcę zorganizować spotkanie podsumowujące, na którym zbierzemy wypracowane wspólnie uwagi i przekażemy je do Ratusza. Być może niektóre z nich przybiorą nawet formę ustawy – dodaje Bury i zaprzecza, by jego działania były formą przygotowań do nadchodzących wyborów. – Jako senator jestem zobowiązany dbać nie tylko o kraj, ale także o Lublin, jako mój okręg wyborczy.
Podczas rozmów z parlamentarzystą wśród radnych panuje wysoka frekwencja. – Bo takich spotkań do tej pory nie było. Mało kto chce z nami rozmawiać, może niektórzy radni miejscy i to głównie przed wyborami – mówi nam jeden z dzielnicowych działaczy, chcąc zachować anonimowość. Podobne głosy płyną jednak z innych rad. A podczas spotkań sygnalizowane są te same problemy: niskie kwoty otrzymywane od miasta w ramach tzw. rezerwy celowej oraz trudności w jej zagospodarowaniu czy mała moc decyzyjna.
– Podczas tych spotkań rozmawiamy merytorycznie, nie ma mowy o polityce, deklaracjach o starcie w wyborach czy robienia sobie zdjęć do mediów społecznościowych. Ale rzeczywiście, wygląda to na budowanie kapitału i zaplecza przed tworzeniem list wyborczych – słyszymy od innego z radnych.
– Można wyczuć, że senator nie chce współpracować z osobami, które już są obecne w polityce. Szuka wśród lokalnych działaczy, zaangażowanych w sprawy swoich dzielnic. Widać, że jest otwarty i chce rozmawiać – komentuje Tomasz Makarczuk, przewodniczący zarządu dzielnicy Wieniawa, który zgadza się wypowiedzieć pod nazwiskiem. I dodaje, że z rozmów z przedstawicielami innych rad dzielnic wynika, że inicjatywa parlamentarzysty spotkała się z dobrym przyjęciem. – W radach działają różni ludzie, o różnych poglądach, ale senator ze swoim podejściem zrobił dobre wrażenie na wszystkich. Myślę, że gdyby stanął do walki przeciwko Krzysztofowi Żukowi, mógłby zyskać w dzielnicach spore poparcie i nie byłby bez szans – twierdzi Makarczuk.
W razie startu w wyborach Bury najprawdopodobniej mógłby liczyć na poparcie Polski 2050. Tym bardziej, że udział w kampanii samorządowej dla jednej z najmłodszych formacji politycznych mógłby być dobrym przetarciem przed zaplanowanymi również na 2023 rok wyborami parlamentarnymi, o ile ugrupowanie Hołowni nie dołączy do szerokiego bloku opozycyjnego.
– W tej chwili wybory samorządowe są zbyt odległym tematem, by rozmawiać o tym, czy wystawimy kandydata na prezydenta Lublina. Ale myślimy o własnej liście do Rady Miasta – przyznaje Rafał Maksymowicz, szef Polski 2050 w województwie lubelskim.
W otoczeniu Jacka Burego słyszymy, że senator ma plan i robi wszystko, by pokazać, że traktuje wybory samorządowe poważnie. A w tym wszystkim może chodzić nie tyle o prezydenturę, co o zebranie jak największej liczby mandatów wśród radnych, by stanowić znaczącą siłę właśnie w Radzie Miasta.