Całkowicie pomija się nasz głos – piszą do Ratusza oburzeni pracownicy Dzielnicowego Domu Kultury „Węglin”. Chcą utrzymania Sławomira Księżniaka na stanowisku dyrektora instytucji. Zamiast kolejnej kadencji dyrektor dostał od władz miasta ofertę bycia przez rok „pełniącym obowiązki”.
Obecna kadencja Sławomira Księżniaka jako szefa DDK „Węglin” kończy się 31 stycznia. – Urząd Miasta zaproponował mu dalsze zatrudnienie i powierzenie pełnienia obowiązków dyrektora na okres jednego roku – stwierdza Justyna Góźdź z biura prasowego Ratusza. Zastrzega, że pozwalają na to przepisy.
Dlaczego Ratusz zdecydował się na takie rozwiązanie? Góźdź tłumaczy to „prowadzoną przez Urząd Miasta kolejną kontrolą w DDK związaną m.in. ze zgłaszanymi przez pracowników nieprawidłowościami”. Na pytanie o szczegóły odpowiada, że chodziło o „kontrolę planową w zakresie gospodarki finansowej”, ale nie mówi o jej wynikach. – Materiały są jeszcze analizowane – zastrzega.
W obronie dyrektora wystąpili pracownicy DDK, którzy wystosowali list otwarty do władz miasta. – Sprawy związane z funkcją dyrektorską mają zdecydowany wpływ na program merytoryczny, kierunek i ton, jaki się instytucji nadaje – czytamy w liście. – Państwa posunięcia związane z przyszłością pana Sławomira Księżniaka na stanowisku dyrektora DDK „Węglin” wpływają negatywnie na funkcjonowanie instytucji.
Jednym z powodów tego, że Ratusz nie powołał dyrektora na kolejną kadencję miał być pomysł łączenia dzielnicowych domów kultury w jedną instytucję. – Jest on jednym z rozwiązań branych pod uwagę w obecnej sytuacji kryzysu gospodarczego wywołanego pandemią – przekonuje Góźdź. Dodaje, że może to zapewnić „lepszą koordynację i zwiększenie dostępności mieszkańców do oferty kulturalnej w lubelskich dzielnicach”.
Czy dyrektor skorzysta z oferty Ratusza? – Mam nadzieję, że wszyscy dojdziemy do porozumienia na rzecz mieszkanek i mieszkańców oraz dobra instytucji, tym bardziej, że ten rok jest rokiem jubileuszowym. Zatrudnia mnie DDK „Węglin”, a prezydent pełni obowiązki pracodawcy w imieniu instytucji. Nie chciałbym w tej sprawie rozmawiać z moimi pracownicami i pracownikami oraz panem prezydentem za pośrednictwem mediów – mówi Sławomir Księżniak. Podkreśla przy tym, że o liście podwładnych dowiedział się równocześnie z jego adresatami.