Piłkarze Motoru znowu znaleźli sposób, żeby przegrać. W niedzielę prowadzili w Siedlcach z Pogonią 1:0 i mieli przynajmniej dwie doskonałe okazje, żeby podwyższyć wynik. Nie tylko ich nie wykorzystali, ale w końcówce stracili dwie bramki i ostatecznie trzy punkty wywalczyli gospodarze po wygranej 2:1. To czwarta porażka z rzędu żółto-biało-niebieskich.
Trener Stanisław Szpyrka zdecydował się tym razem na grę czwórką z tyłu. Goście nie kwapili się też do zdecydowanych ataków, raczej oddali piłkę rywalom. Nie stosowali również wysokiego pressingu.
W efekcie, oglądaliśmy bardzo słabe spotkanie. Na boisku nie działo się praktycznie nic. Pierwszy strzał po kwadransie oddał Piotr Ceglarz, ale to było uderzenie tylko do statystyk, bo prosto w bramkarza. Poza tym było parę wrzutek, które łatwo wyłapywał bramkarz gospodarzy i to w zasadzie wszystko.
W 26 minucie Mariusz Rybicki miał okazję, bo strzelał z rzutu wolnego, ale z mizernym skutkiem. Pierwsza próba? W mur, poprawka? Też w mur. Kilka chwil później Cezary Demianiuk wygrał przepychankę z obrońcą, ale strzelił lekko i do „koszyczka” Pawła Budzyńskiego.
W końcówce pierwszej połowy niespodziewanie zrobiło się 0:1. I to w zasadzie z niczego. O piłkę w polu karnym powalczył Michał Żebrakowski i ostatecznie z bliska wepchnął ją do siatki. Goście utrzymali skromne prowadzenie do przerwy. A po zmianie stron szybko powinni rozstrzygnąć losy spotkania.
Pogoń co prawda była przy piłce, ale kompletnie nic z tego nie wynikało. Miejscowym brakowało ostatniego podania, a uważna tym razem była też defensywa ekipy z Lublina. W 50 minucie Żebrakowski znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, ale nie wiedział chyba, jak zakończyć akcję. Niby próbował mijać golkipera jednak na tyle nieudolnie, że ostatecznie nie oddał nawet strzału. 120 sekund później były napastnik Wigier Suwałki wywalczył piłkę i dograł do Filipa Wójcika, ale po wrzutce „Woja” nikogo nie było w polu karnym, więc goście zmarnowali dobrą okazję.
W 66 minucie Żebrakowski ponownie mógł zachować się lepiej. Tym razem przyjezdni wychodzili z kontrą czterech na dwóch. Napastnik Motoru zepsuł jednak akcję złym podaniem. A to zemściło się w końcówce. W 78 minucie Maksymilian Cichocki faulował tuż przed polem karnym. Goście protestowali, że przewinienia nie było, ale nic u arbitra nie wskórali. I szkoda, bo Maciej Wichtowski przymierzył do siatki idealnie, tuż przy słupku i ekipa z Siedlec jednak doprowadziła do wyrównania. A kilka chwil później rezerwowy Cezary Bujalski wyprowadził Pogoń na prowadzenie, na co zupełnie się nie zanosiło.
Ostatnie fragmenty spotkania? Podopieczni trenera Szpyrki starali się coś zdziałać, ale miejscowi umiejętnie „kradli” czas. W doliczonym czasie gry lublinianie mieli kilka stałych fragmentów gry, ale nic już nie wskórali i po raz czwarty w tym sezonie musieli przełknąć gorzką pigułkę. A sytuacja żółto-biało-niebieskich robi się coraz trudniejsza. Po sześciu kolejkach na koncie są tylko dwa punkty i trudno się dziwić, że Rafał Król i spółka zajmują ostatnie miejsce w tabeli.
Pogoń Siedlce – Motor Lublin 2:1 (0:1)
Bramki: Wichtowski (79), Bujalski (83) – Żebrakowski (39).
Pogoń: Kikolski – Kołoczek, Misiak (69 Sinior), Wichtowski, Rutkowski, Fiedosewicz (46 Włodyka), Dzięcioł (68 Nowak), Piotrowski (46 Bujalski), Szuprytowski, Marcinho (62 Prochownik), Demianiuk.
Motor: Budzyński – Wójcik, Cichocki, Rudol, Rozmus, Rybicki (86 Sędzikowski), Kusiński, R. Król, Ceglarz, Jagodziński (80 Kosior), Żebrakowski (70 Kahsay).
Żółte kartki: Marcinho, Szuprytowski, Demianiuk – Jagodziński, Rozmus, Kahsay.
Sędziował: Damian Krumplewski (Olsztyn).