Raport Najwyższej Izby Kontroli o brutalności policji. Funkcjonariusze nie zawsze nagrywają podejmowane przez siebie interwencje. Zdarza się też, że bezpodstawnie stosują środki przymusu bezpośredniego. Jak jest w Lubelskiem?
NIK opublikowała właśnie wyniki kontroli dotyczącej stosowaniu środków przymusu bezpośredniego przez policję. Przyglądano się m.in. pracy komend w Katowicach, Olsztynie, Krakowie, Łodzi i Szczecinie w latach 2019-2021.
Lubelscy policjanci pojawiają się w dwóch miejscach raportu. Są chwaleni za to, że już w czerwcu 2021 r. (w czasie gdy takiego obowiązku jeszcze nie było) w lubelskiej KWP funkcjonował już Nieetatowy Zespół Antykonfliktowy. To alternatywa do używania oddziałów zwartych, która rozmawia z uczestnikami manifestacji i „łagodzi napięcia spowodowane nagromadzeniem emocji”.
„Znamiona tortur” podczas zatrzymania
Ale jest też łyżka dziegciu. W 127 przypadkach NIK stwierdziła nieprawidłowości związane ze stosowaniem środków przymusu bezpośredniego, a w 12 interwencjach dopatrzyła się bezpodstawnego lub nieadekwatnego ich zastosowania. To m.in. zdarzenie z czerwca 2017 r. z izby wytrzeźwień w Lublinie.
– Zdarzenia w ocenie sądu wypełniały znamiona tortur. Sąd Rejonowy Lublin Zachód w Lublinie wydał wyrok wobec trójki byłych funkcjonariuszy policji, uznając ich za winnych tego, że znęcali się nad dwójką zatrzymanych w izbie wytrzeźwień mężczyzn. Mężczyźni mieli być bici i rażeni w okolice miejsc intymnych, prywatnym (niebędącym na wyposażeniu służbowym) paralizatorem – czytamy w raporcie NIK. – W związku z tym wyrokiem, Zespół Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur zaapelował do właściwych organów o wprowadzenie do kodeksu karnego przestępstwa tortur, zapewnienie każdej osobie zatrzymanej dostępu do obrońcy od samego początku zatrzymania i objęcie badaniami lekarskimi wszystkich osób zatrzymanych przez policję
Takich wyroków jest jednak więcej. W 2007 roku dwóch mężczyzn piło piwo przed sklepem przy ul. Kalinowszczyzna w Lublinie. Potem jeden z nich położył się na jezdni, a drugi robił mu zdjęcia. Wtedy nieoznakowanym radiowozem podjechali policjanci. Podczas interwencji mężczyźni zostali pobici na ulicy i potem ponownie w Komendzie Miejskiej Policji.
– Zadawali ciosy pałką służbową i pięścią w głowę, korpus i nogi – tak sąd, który uznał policjantów za winnych, opisywał zachowanie funkcjonariuszy z Lublina.
Czy lubelska policja jest brutalna?
– Każdego dnia na terenie województwa lubelskiego podejmujemy ok. 700 interwencji. Skargi z nimi związane pojawiają się sporadycznie, a ponad 90 proc. z nich ostatecznie się nie potwierdza – podkreśla kom. Andrzej Fijołek, rzecznik KWP w Lublinie. I podkreśla, że policjanci nie chcą być „sędziami we własnych sprawach”. Dlatego, gdy pojawia się możliwość przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy, sami nie badają tych spraw tylko przekazują je prokuraturze.
Tak było m.in. w głośnej sprawie z 2016 r. z podlubelskiego Pliszczyna. Podczas interwencji policjanci mieli m.in. przewrócić 75-latka i uderzyć go „z główki”, a jego 71-letniej żonie złamać nogę.
– Prokuratura ostatecznie umorzyła wątek śledztwa przeciwko policjantom i skierowała akt oskarżenia przeciwko małżeństwu i ich synowi – przypomina Fijołek. – Sąd uznał, że to oni byli agresywnie w stosunku do policjantów i skazał ich na wyroki od pięciu miesięcy do roku więzienia w zawieszeniu.
Ale są też inne wyroki. W 2019 r. sąd prawomocnie uniewinnił policjanta, który w komisariacie przy ul. Okopowej w Lublinie miał bić bezbronnego 19-latka i użyć gazu pieprzowego. Uznano, że nastolatek wymyślił całą historię.
– Takie historie też się zdarzają – przyznaje kom. Andrzej Fijołek. – Dlatego tak ważne jest, że używamy teraz kamer. Świadomość, że interwencja jest nagrywana, studzi emocje. Bardzo często jesteśmy nagrywani także my. W internecie publikowane są później filmiki z interwencji, które mają świadczyć o brutalności policji. Zwykle pokazują jednak tylko koniec naszych działań, co może rzeczywiście stawiać nas w niekorzystnym świetle. Dopiero w zestawieniu z naszymi nagraniami, dokumentującymi cały przebieg interwencji, okazuje się, że policjanci nie używają niezasadnie środków przymusu bezpośredniego.
Po kontroli NIK, zarówno MSWiA, jak i policja, zapowiadają zmiany w systemie szkolenia, w tym organizację specjalistycznego szkolenia w zakresie środków przymusu bezpośredniego. Komenda Główna Policji ma wydać odpowiednie zalecenia, a MSWiA będzie kontrolować to, jak są weryfikowane predyspozycje kandydatów do służby.