„Największa afera od 30 lat” i „bezczelny przekręt”. Tak posłowie opozycji nazywają umowę, którą resort zdrowia podpisał z lubelską firmą E&K na zakup respiratorów. Szpitale nie doczekały się sprzętu, a ministerstwo próbuje odzyskać pieniądze.
– Miało być 1241 respiratorów dostarczonych przez spółkę handlarza bronią, a dotarło 200, które nie są używane. Zalegają w składnicach Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych – podkreślał poseł Michał Szczerba (KO), na konferencji prasowej zwołanej w piątek przed siedzibą firmy E&K przy ul. Radziwiłłowskiej w Lublinie.
Chodzi o umowę, którą Ministerstwo Zdrowia podpisało z lubelską spółką w kwietniu ubiegłego roku na respiratory za 200 mln zł.
– Ministerstwo nie odzyskało 70 mln zł, na które składają się przedpłaty, odsetki, a także kary umowne z tytułu niedostarczenia urządzeń medycznych – zaznaczał poseł Szczerba. – Z 1200 respiratorów przyjeżdża 200, niekompletnych, brakuje instrukcji obsługi, brakuje nawet kabli łączących tlen z respiratorem. W ostatnich 30 latach nie było większej afery – wtórował mu poseł Dariusz Joński (KO).
Szczerba i Joński prowadzą kontrolę poselską w tej sprawie. Ich zdaniem Skarb Państwa nie odzyska w całości 70 mln zł. Twierdzą, że „pieniądze z kont handlarza bronią wyparowały i w tej kwocie ich po prostu nie ma”.
Przypomnijmy, że w listopadzie ubiegłego roku resort zdrowia wystąpił do Prokuratorii Generalnej RP, która reprezentuje Skarb Państwa, o wszczęcie postępowania w związku z nieuregulowaniem zaległych płatności przez lubelską firmę. W efekcie Sąd Okręgowy w Warszawie postanowił, że spółka ma zwrócić łącznie 70 mln zł. Jeden z nakazów jest już prawomocny.
– Ministerstwo Zdrowia przekazało komornikowi wniosek o wszczęcie postępowania egzekucyjnego dotyczącego respiratorów spółki E&K zajętych w lutym na lotnisku Okęcie oraz pieniędzy zamrożonych na kontach firmy – tłumaczy Agnieszka Pochrzęst-Motyczyńska z Ministerstwa Zdrowia. Wskazuje, że chodzi o 25 mln zł zamrożonych na kontach spółki. Zapewnia, że pieniądze mają w przyszłym tygodniu trafić do resortu. – Kolejne środki będą pochodzić z postępowania egzekucyjnego dotyczącego 418 zajętych respiratorów – informuje Pochrzęst-Motyczyńska.
– Respiratory znalezione w hangarach na lotnisku Okęcie to respiratory transportowe, a nie stacjonarne, o trzykrotnie mniejszej wartości niż te, które zamówiło Ministerstwo Zdrowia – zwracał uwagę poseł Szczerba. – Ten sprzęt był przez wiele miesięcy magazynowany w sposób niewłaściwy. Nie ma więc gwarancji, że nie ucierpiał – dodał poseł. Zaznaczył, że sąd rejonowy w Lublinie wyznaczył eksperta, który ma oszacować wartość tego sprzętu.
W piątek siedziba firmy E&K była zamknięta. Wcześniej wielokrotnie próbowaliśmy porozmawiać z jej szefem - telefonicznie, a także osobiście, kiedy udało nam się go zastać w lipcu ubiegłego roku w biurze przy Radziwiłłowskiej. Nigdy nie zgodził się jednak na rozmowę.
Próbował się z nim także skontaktować lubelski poseł Michał Krawczyk (KO). – Przyszedłem tutaj, chciałem umówić się na spotkanie z szefem firmy, dowiedzieć się dlaczego ta sprawa tak wygląda. Byłem to kilkakrotnie późną wiosną ubiegłego roku, te drzwi zawsze były zamknięte – relacjonował na piątkowej konferencji Krawczyk. Nie udało mu się też porozmawiać telefonicznie.
– Jesteśmy cały czas w szczycie epidemii. Dochodzą do nas informacje, że w SPSK1 i SPSK4 w Lublinie brakuje respiratorów, że w szpitalach w Białej Podlaskiej, Włodawie, Dęblinie brakuje respiratorów. Te respiratory zamówione przez polski rząd powinny teraz ratować życie i zdrowie Polaków – podkreślił.