W czwartkowy wieczór w TVN24 Janusz Palikot, lider lubelskiej listy PO, wręczył Romanowi Giertychowi, liderowi listy LPR, zapalony znicz.
Giertych miał na myśli Andrzeja Palikota, działacza UPR, który znalazł się na lubelskiej liście LPR. - Nie mam pieniędzy na kampanię. Może dzięki zbieżności nazwisk dostanę więcej głosów? - zastanawia się Andrzej Palikot, nie milioner, tylko właściciel zakładu samochodowego. Podkreśla, że Palikot z PO to nie jego rodzina, chyba że siódma woda po kisielu.
Na tym zbieżności nie koniec. Na lubelskiej liście PO jest dwóch Wojciechowskich. Zbigniew i Norbert. Zbigniew był wiceprezydentem Lublina. Norbert szefuje wydawnictwu Norbertinum. - Nie obawiam się konkurencji pana Norberta, znam go od lat i uważam za bardzo zacną i ważną dla Lublina osobę - mówi Zbigniew Wojciechowski. - Łączy nas nie tylko szlachetne nazwisko. On rozbierał pomnik wdzięczności dla Armii Radzieckiej, a ja na tym samym miejscu stawiałem nowy - Piłsudskiego.
Na tym lista możliwych nieporozumień się nie kończy. Np. w Okręgu nr 7 mamy dwóch Romaniuków. Poseł Wojciech Romaniuk startuje z listy Samoobrony, a student Karol Romaniuk z LPR. Z list Ligi startuje też, ale do partii nie należy, Marta Sendecka, lekarka z Tomaszowa Lubelskiego. Nie należy jej mylić z Marią Sendecką, również lekarką z Tomaszowa
(i członkinią Ligi), która walczy o mandat senatora. Komfortową sytuację ma Krzysztof Podkański (PiS). Mariusz Podkański startuje, ale z okręgu chełmskiego i pomyłka jest niemożliwa.