Diametralną zmianę „poglądów” poseł Moniki Pawłowskiej najlepiej obrazują wpisy w mediach społecznościowych, które po przywdzianiu nowych barw partyjnych, zaczęły masowo znikać. – Można zmienić poglądy, ale to dzieje się coś za szybko. Myślę, że ocenią to wyborcy – słyszymy od jednego z polityków partii rządzącej
Monika Pawłowska na szerokie polityczne wody wypłynęła na początku 2019 roku, angażując się w tworzenie lubelskich struktur Wiosny Roberta Biedronia. Kilka miesięcy później dostała się do Sejmu, startując z pierwszego miejsca na liście Lewicy w okręgu chełmskim. Wkrótce została wiceprzewodniczącą klubu parlamentarnego lewicowej formacji.
W marcu tego roku zmieniła front, dołączając do Porozumienia Jarosława Gowina. Weszła nawet w skład zarządu krajowego partii, ale ta przygoda nie trwała długo. Po tym, jak Gowin został zdymisjonowany z funkcji wicepremiera, a jego ugrupowanie wyszło z rządu, pojawiły się medialne spekulacje, że Pawłowska może dołączyć do klubu Prawa i Sprawiedliwości. Potwierdziły się one w ostatni czwartek, gdy po sejmowym głosowaniu w sprawie przedłużenia stanu wyjątkowego przy wschodniej granicy obwieściła, że odchodzi z Porozumienia. Dzień później poinformowała, że po rozmowach z Jarosławem Kaczyńskim i Mateuszem Morawieckim przechodzi do klubu PiS. Jej głos daje partii rządzącej bezpieczną większość w Sejmie.
W wywiadzie dla Interii do tej decyzji odniósł się poseł Michał Wypij, wiceprezes formacji Gowina. Jego zdaniem, po wcześniejszych głosowaniach po myśli PiS, parlamentarzystka miała być usunięta z partii.
– Monika Pawłowska zapewniała, że z nami zostanie i będziemy razem głosować. Pozostawało to jednak w sprzeczności z jej zachowaniem. Mieliśmy także informacje, że kontynuuje poufne spotkania z politykami PiS, żeby ugrać coś za swój głos. Dlatego decyzja o rozstaniu była kwestią dni – powiedział Wypij.
Według nieoficjalnych informacji, kartą przetargową miała być możliwość obsady stanowisk w ramach Społecznych Inicjatyw Mieszkaniowych. W rozmowie z Onetem Pawłowska zaprzeczyła tym doniesieniom.
Politycy PiS w rozmowach przyznają, że dołączenie byłej posłanki Lewicy i Porozumienia do klubu ich partii wynikało z sejmowej arytmetyki. – Skoro do nas dołącza, to nie wypada mówić źle o nowej koleżance. Partyjne władze liczą każdy głos i skoro była możliwość takiego transferu, to się na nią zdecydowano. Ale w normalnych okolicznościach raczej by do tego nie doszło – mówi nam jeden z parlamentarzystów rządzącej partii.
Znikające wpisy
Niektórzy wytykają Pawłowskiej, że jeszcze jako posłanka Lewicy popierała Strajk Kobiet i prawo do aborcji oraz otwarcie krytykowała polityków Zjednoczonej Prawicy. Po części tego typu wystąpień nie ma już śladu, bo z konta posłanki na Twitterze zniknęło prawie 300 wpisów zamieszczonych w ciągu roku przed jej odejściem z Lewicy.
– Można się nawrócić i zmienić poglądy, ale to dzieje się coś za szybko. Nie chcę oceniać tego moralnie. Myślę, że przy kolejnych wyborach zrobią to wyborcy, o ile ktoś da pani poseł miejsce na liście – słyszymy od jednego z naszych rozmówców.