- Jestem zwykłym chłopakiem z Krosna – zaznaczył Robert Biedroń podczas sobotniej wizyty we Włodawie. – Nidy nie myślałem, że staną przed państwem. Jakby ktoś powiedział 20-30 lat temu, że ja będę stał przed publicznością i kandydował na urząd prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej to nigdy bym w to nie uwierzył.
Kandydat Lewicy na prezydenta RP odwiedził w sobotę miasta w województwie Lubelskim. Był w Chełmie i we Włodawie. Podczas spotkania we Włodawskim Domu Kultury Robert Biedroń mówił m.in. o godnym życiu, a także o konieczności rozpoczęcia "ery budowania mostów", o ratowaniu niewielkich szpitali, relacjach państwo-Kościół i tym, że z perspektywy stolicy nie zawsze wszystko widać.
– Celowo nie zrobiłem dzisiaj konwencji wyborczej. Celowo nie wszedłem w ten spór, który prowadzony jest dzisiaj w Warszawie. I przyjechałem do państwa, do Włodawy, bo chciałem się z państwem spotkać w ten wyjątkowy dzień – mówił na wstępie Robert Biedroń.
W jego opinii perspektywa średnich i małych miast widoczna ze stolicy „za każdym razem może być wypaczona”.
– Może być wypaczona kiedy patrzymy na nią przez pryzmat kamer – stwierdził Biedroń.
Kandydat Lewicy na prezydenta mówił też o tym, że obecnie Polska jest podzielona.
– Nie tylko przez polityków, którzy prowadzą niekończącą się i męczącą, trwającą od 15 lat wojnę polsko-polską. Walkę dwóch obozów politycznych, które nawzajem zmieniają się władzą, które nawzajem okładają się epitetami – stwierdził Robert Biedroń, który przekonywał, że „dalej tak być nie może”. Akcentował też to, że Polska jest jedna. – Jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli. A jak wszystkich obywateli to bez żadnego wyjątku – podkreślił.
Kandydat Lewicy na prezydenta RP mówił również o wydatkach państwa w kontekście ich zasadności.
– Z Warszawy nie widać perspektywy szpitala powiatowego we Włodawie, który jest zadłużony na 25 mln zł – zaznaczył Biedroń. – Może wystarczyłoby zastanowić się czy potrzebujemy kupić F-35 – te najnowsze samoloty, bez przetargu, bez offsetu. Oczywiście potrzebujemy się bronić. I co do tego nie ma żadnej wątpliwości. Jednak gdybyśmy zastanowili się czego bardziej potrzebujemy – tych samolotów czy może szpitala powiatowego. I podliczał: 700 razy moglibyśmy spłacić zadłużenie szpitala we Włodawie gdybyśmy nie kupili tych samolotów bez przetargu i offsetu. Uratowalibyśmy praktycznie wszystkie szpitale powiatowe w Polsce. Gdybyśmy chociaż raz wstrzymali się z tak nieprzemyślanymi zakupami.
Rober Biedroń zapewniał osoby uczestniczące w spotkaniu, że nie przyjechał do Włodawy aby „obiecywać pomniki”.
– Nie przyjeżdżam do państwa jako kandydat, który mówi wam, że będę rozmawiał z biskupami. Nie będę klęczał przed biskupami tak jak wszyscy wcześniej - przekonywał. – Będę miał dobre stosunki z Kościołem, ale rozdzielę sojusz tronu i ołtarza, bo w 2020 roku trzeba to zrobić. Z szacunkiem, ale trzeba to zrobić.
Kandydat na prezydenta podkreślał, że państwo ma służyć każdemu „wierzącemu i niewierzącemu, kobiecie i mężczyźnie”. Bez względu na miejsce zamieszkania.
– Temu mieszkającemu w Warszawie i temu we Włodawie. Po prostu każdemu – mówił Robert Biedroń.