Wychudzony mężczyzna bez spodni i bielizny leżał na podłodze pod jednym z łóżek na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w szpitalu MSWiA w Lublinie. Według relacji świadka trwało to kilka godzin i w tym czasie personel nie reagował. Szpital zaprzecza. Ale sprawą zajęła się już prokuratura
Chodzi o mężczyznę, który w miniony czwartek trafił na szpitalny oddział ratunkowy przy ul. Grenadierów w Lublinie. Świadek zdarzenia i jednocześnie pacjent szpitala postanowił nagłośnić sprawę, a jego relację przytoczył portal SpottedLublin. Wynika z niej, że mężczyzna leżał bez spodni pod jednym z łóżek i nikt z personelu nie kwapił się, by udzielić mu pomocy.
– Nikt nie reagował, mimo że z pomieszczenia, w którym leżał ten człowiek, wyraźnie słychać było wołanie: „Ludzie!”, „Dzień dobry!”, „Ratunku!”. Można przypuszczać, że był bezdomny, był wybrudzony kałem. Nie zachowywał się agresywnie czy wulgarnie – relacjonuje w rozmowie z nami mężczyzna, który w ubiegły czwartek ok. 6.30 przyszedł na SOR przy Grenadierów. – Spędziłem na SOR jakieś cztery godziny i nie widziałem, żeby ktoś zajął się tym człowiekiem. Jak tak można, brakuje mi na to słów. Każdy w takiej sytuacji, w szpitalu, powinien być traktowany tak samo, bez względu na to czy jest śmierdzący i bezdomny czy nie. Próbowałem zwrócić uwagę jednemu z pracowników, prawdopodobnie pielęgniarzowi, ale reakcji nie było – oburza się mężczyzna.
Personel na SOR nie chciał z nami dzisiaj rozmawiać. Ordynatora nie zastaliśmy, a lekarz dyżurny odesłał nas do dyrektora. Szpital w oficjalnym komunikacie potwierdził, że pacjent trafił na SOR. Zaprzecza jednak, że personel nie reagował. „Pacjentowi udzielono wszelkiej niezbędnej pomocy medycznej. Nie jest prawdą, że pacjent leżał na ziemi kilka godzin – czytamy w komunikacie.
– Ze względu na stan pacjenta konieczna była toaleta jego ciała. Zgodnie z obowiązującą procedurą sanitarną, personel medyczny przeszedł do pomieszczenia, aby zmienić odzież ochronną. W tym czasie pacjent samodzielnie zszedł z wózka i położył się na podłodze – nie stwierdzono obrażeń na ciele, które świadczyłyby o upadku – informuje szpital.
W komunikacie szpital podaje też okoliczności, w jakich mężczyzna trafił na SOR. – Pacjent został znaleziony na ulicy przez przechodniów i przewieziony do szpitala przez zespół ratownictwa medycznego. Miał na przedramieniu wenflon – prawdopodobnie samowolnie opuścił szpital, jednak nie potrafił wskazać który – czytamy w piśmie. – Pacjent został przyjęty na oddział, a następnie na salę obserwacyjną, gdzie przebywał do końca pobytu w szpitalu. 31 stycznia pacjent nie wyraził zgody na proponowaną hospitalizację i został wypisany do domu i odwieziony transportem medycznym – informuje szpital.
Sprawą zajęła się jednak Prokuratura Okręgowa w Lublinie. – Postępowanie prowadzone jest w kierunku narażania zdrowia lub życia pacjenta – mówi Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.