Przez lata gmina solidarnie opłacała dowóz dla wszystkich dzieci, ale w tym roku lokalne władze postanowiły to zmienić pozbawiając pomocy uczniów uczęszczających do placówek spoza swojego obwodu. Za ich dowóz rodzice mieli płacić 180 zł miesięcznie, ale po negocjacjach stanęło na 100 zł. Rodzice są oburzeni.
W gminie Wojciechów w powiecie lubelskim do szkół podstawowych chodzi blisko 600 uczniów spośród których ponad 50 uczęszcza do innej szkoły, niż wynika z przypisanych obwodów. Dotyczy to głównie dzieci ze Stasina i Starego Gaju, których rodzice zamiast do placówek w Palikijach i Łubkach, zapisali je do lepiej ocenianej szkoły w Wojciechowie. Przez lata taki wybór nie wiązał się z konsekwencjami finansowymi, bo gmina solidarnie opłacała dowozy zarówno dzieciom obwodowym jak i pozaobwodowym.
W tym roku od tej zasady lokalne władze odstąpiły zrzucając na rodziców pełny koszt dowozu obliczony początkowo na 200, a następnie na 180 zł miesięcznie. O tej nowej, niespodziewanej opłacie, rodziców gmina poinformowała tuż przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego wywołując powszechne oburzenie.
Wygrał najdroższy
- Nie rozumiem jak można było potraktować nas w taki sposób. Jest nam bardzo przykro. Odnoszę wrażenie, że władze gminy nie traktują nas uczciwie - mówi nam jedna z mam ze Stasina, która prosiła nas o anonimowość. - Tak się po prostu nie robi. Komunikacja z mieszkańcami zawiodła na całej linii - uzupełnia Bogusława Grzelak, radna gminy Wojciechów, która otwarcie krytykuje nie tylko sposób rozmowy z rodzicami, ale także organizację przetargu na dowóz dzieci. - Dopuszczono do tego, by wygrał najdroższy przewoźnik. Tak być nie powinno - dodaje.
Problem w tym, że na drugi przetarg gmina nie miała już czasu. Zapytanie ofertowe w sprawie dowozu ukazało się dopiero 12 sierpnia, nieco ponad pół miesiąca przed startem roku szkolnego. Na domiar złego okazało się, że najtańsza z ofert (która i tak przebijała zeszłoroczną o prawie 40 proc.) oraz ta nieco droższa - zostały wycofane. Gmina została zmuszona do podpisania umowy z najdroższym przewoźnikiem, firmą Rago z gminy Jeziorzany. Ta zarządała 200 zł brutto za bilet miesięczny, co było wzrostem o połowę w stosunku do poprzedniego roku szkolnego.
Wymuszony kompromis
Rodzice na taki wydatek nie byli przygotowani, nie znali również powodów skasowania przywileju, z którego korzystali od wielu lat. Gdy zaczęli głośno krytykować decyzję władz Wojciechowa, wójt zaczął szukać kompromisu.
- Po rozmowach z rodzicami i wysłuchaniu ich argumentów zaproponowaliśmy podzielenie się kosztami w proporcji pół na pół. Spróbujemy udziwignąć ten koszt jeszcze w tym roku, co i tak stanowi około 50 tys. rocznie tylko dla dzieci nieuprawnionych (do bezpłatnych dowozów red.) według prawa oświatowego. Dla rodzica będzie to koszt około 100 zł miesięcznie, drugie 100 zł gmina jeszcze w tym roku weźmie na siebie - tłumaczy Artur Markowski, wójt Wojciechowa. - Warunkiem jest zadeklarowanie około 40 dzieci do przewozu na tych warunkach - zaznacza.
Tutaj powstał kolejny problem. Po ogłoszeniu nowych cen biletów, część rodziców uznała, że taniej będzie im wozić swoje pociechy samochodem lub poprosić o pomoc rodzinę. Tymczasem ci, którzy takiej alternatywy nie mieli, zaczęli gorączkowo szukać sprzymierzeńców w podobnej sytuacji, by zebrać listę deklaracji w wyznaczonym czasie, czyli w kilka dni. - Robimy co możemy, żeby się skrzyknąć, ale nie wiem, czy uzbieramy tych 40 uczniów. Gmina nam nie ułatwia - przyznaje mieszkanka Stasina.
Szukają oszczędności
Wiemy już, że zebrano około 30 deklaracji. W piątek być może dojdą kolejne. Władze nieoficjalnie przyznają, że nawet jeśli zabraknie jednego, czy dwóch uczniów, postarają się dotrzymać słowa i podzielić koszty na pół. Wójt Markowski ciągle powtarza, że gmina "może, ale nie musi" pomagać rodzicom uczniów spoza obwodu. Nastrojów wśród mieszkańców to jednak nie poprawia. Zwłaszcza, że nikt im nie tłumaczy w jakiej sytuacji finansowej znajduje się gmina.
Według Bożeny Pajduszewskiej, z-cy wójta, szukanie oszczędności to skutek presji ze strony radnych, którzy oczekają szybkiej poprawy ekonomicznych wyników. Rodzice z kolei przypominają o tegorocznych podwyżkach dla urzędników. - Skoro gminę było na to stać, to powinna poradzić sobie także z dowozami - słyszymy od jednej z mieszkanek.
Szykują nowy przetarg
Koszty dowozu dzieci po stronie rodziców mogą spaść z zapowiedzianych 200 zł do 100 zł już za kilka dni. Niewykluczone, że obniżek będzie więcej. To dlatego, że jak przyznaje wicewójt, na przełomie września i października gmina ogłosi kolejne zapytanie ofertowe na dowozy, co może zakończyć się zerwaniem umowy z Rago. Gmina może to zrobić nawet od zaraz bez ponoszenia dodatkowych kosztów. Ponadto w planach władz jest zakup busa ze wsparciem PFRON-u, czyli funduszu dla osób niepełnosprawnych. Pojazd ten, o ile uda się pozyskać dotację, mógłby pojawić się w Wojciechowie nawet w przyszłym roku, przez co gmina część dowozów mogłaby wziąć na siebie.