Niektórzy pokonują tę trasę po kilka, kilkanaście razy dziennie. Wśród osób, które swoje plany „zderzają” z zamkniętymi rogatkami są m.in. sanitariusze i przewoźnicy. A pociąg, jak się okazuje, nie zawsze przejeżdża.
Przejazd kolejowy w Kozubszczyźnie (stacja Motycz) to zmora mieszkańców, przewoźników, a być może także służb ratowniczych. Powodem tego są rogatki, które w opinii użytkowników drogi zamykają się o wiele za wcześnie przed przejazdem pociągu. W konsekwencji czas oczekiwania kierowców na przejazd przez tory wydłuża się do kilkunastu minut. I tak jest co najmniej kilka razy dziennie.
– Jest to dla nas, mieszkańców, bardzo uciążliwe. Tworzą się również duże korki, które irytują regularnie przejeżdżających kierowców – mówi Karolina Skrzetuska-Turska, mieszkanka Marynina i radna Gminy Konopnica.
Podobnego zdania jest radny Kamil Piwowarczyk.
– Po wykonaniu słynnego remontu linii kolejowej Lublin - Otwock ludzie narzekają na częste i długie zamykanie rogatek. O ile częste zamykanie jest uzasadnione i tego nie trzeba wyjaśniać, tak oczekiwanie na przyjazd pociągu lub otwarcie po jego przejechaniu jest na tyle długie, że podróż tym odcinkiem stała się naszą udręką. Cierpimy na tym wszyscy, bo ciężko jest poruszać się w ruchu lokalnym gdy czasem dochodzi do sytuacji, w których przejazd potrafi się zamknąć i... nic nie przejeżdża – mówi radny.
Droga przez przejazd kolejowy prowadzi także do ośrodka zdrowia i stacji ratunkowej, gdzie karetki mają swoją bazę.
– Od 1 października 2024 w Maryninie został utworzony punkt wyjazdowy Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego, który ma za zadanie zapewnić jak najszybszą pomoc osobom poszkodowanym, znajdującym się w nagłym stanie zagrożenia życia lub zdrowia. W przypadku, gdy karetka pogotowia trafi na zamknięte rogatki, to musi oczekiwać razem z pozostałymi kierowcami, a przecież przy ratowaniu życia każda sekunda jest ważna – zauważa Karolina Skrzetuska-Turska.
Omijają trasę
Problem zaczął również dotykać prywatnych przewoźników. Niektórzy z nich zaczęli nawet omijać miejscowości znajdujące się na trasie przejazdu kolejowego. Dlaczego tak się dzieje? Kierowcy nie mają wątpliwości.
– Dzisiaj jak wracałem z Lublina, to staliśmy 15 minut na przejeździe kolejowym. W tych miejscach tworzą się korki, są opóźnienia. Nie wyrabiamy się w rozkładach jazdy. Pociąg dojeżdża do stacji kolejowej, zatrzymuje się i dopiero wtedy otwierają się rogatki – zauważa Dariusz Chęć, jeden z lokalnych przewoźników.
Podobnego zdania jest jego kolega po fachu, pan Henryk.
–Rogatki zamykają się nawet na 20 minut. Problemem są również małe progi zwalniające, na których bardzo się psują opony w busach. Przez to część busów rzeczywiście odeszła na obwodnicę. Jeżeli mamy takie problemy, to duża część przewoźników już rezygnuje z tej linii. To wszystko trwa za długo, a przez to wytrąca nas z rozkładu – mówi kierowca.
PKP: nie ma takich przypadków
Radni chcą, aby kolej zweryfikowała, dlaczego tak się dzieje i rozwiązała ten problem.
– Dostajemy sygnały od mieszkańców oraz sami doświadczamy tego problemu, dlatego chcemy, aby kolej przyjrzała się tej sprawie. Nikt nie jest na nich przecież zły i nie chce stawiać w niekorzystnym świetle. Chcemy tylko, aby problem, z którym borykamy się jako przedstawiciele lokalnej społeczności oraz mieszkańcy, został rozwiązany – mówią nasi rozmówcy.
PKP jednak problemu nie widzą i jak twierdzą – w ubiegłym roku nie było przypadków zamknięcia rogatek w Motyczu na 20-30 minut.
– Przejazd ten obsługiwany jest przez dyżurnego ruchu, który zgodnie z Regulaminem Obsługi Przejazdu zobowiązany jest zamknąć rogatki nie później niż 3 minuty przed dojechaniem czoła pociągu do przejazdu – wyjaśnia Anna Znajewska-Pawluk z zespołu prasowego PKP Polskie Linie Kolejowe S.A.. I jak dodaje: – Motycz znajduje się przy ruchliwej linii kolejowej nr 7 Warszawa Wschodnia – Dorohusk, po której poruszają się zarówno pociągi pasażerskie, jak i towarowe. W godzinach szczytu tj. 6:00–8:00, 14:00–16:00 oraz 18:00–20:00, przez przejazd może przejeżdżać kilka pociągów w krótkich odstępach czasu. W takich sytuacjach, ze względów bezpieczeństwa, może się zdarzyć, że rogatki będą zamknięte dłużej.
PKP przypomina, że w razie tego typu nieprawidłowości warto monitorować sytuację i zgłaszać uwagi odpowiednim służbom. Sprawa przejazdu w Motyczu była już jednak przez mieszkańców nagłaśniana, póki co, bez rezultatu. W okolicach rogatek nadal tworzą się korki i nie każdemu udaje sią zdążyć na czas.