Coraz więcej lekarek i pielęgniarek z Ukrainy chce pracować w województwie lubelskim. Większość z nich nie zna jednak polskiego albo zna bardzo słabo. – To podstawowy problem. Nie możemy ich zatrudnić – rozkładają ręce szefowie szpitali.
– Zgłasza się do nas bardzo dużo lekarek z Ukrainy, w tym doświadczonych specjalistek, które pracowały w dużych ośrodkach klinicznych. Nasz szpital jest bardzo zainteresowany zatrudnieniem dodatkowych specjalistów, ale pojawia się niestety problem – brak znajomości języka polskiego – tłumaczy dr hab. n.med. Przemysław Matras, zastępca dyrektora ds. medycznych Szpitala Klinicznego nr 4 w Lublinie. Szpital chętnie zatrudniłby między innymi anestezjologów i chirurgów, a także pielęgniarki anestezjologiczne.
– Niestety zdecydowana większość osób, które się do nas zgłaszają, nie zna polskiego. Posługują się angielskim, ale to nie rozwiązuje problemu, bo chodzi przecież o komunikację z pacjentami, a także wypełnienie dokumentacji medycznej – zaznacza dr Matras.
W szpitalu wojewódzkim w Chełmie będą niebawem pracować dwie lekarki z Ukrainy (specjalistki w dziedzinach onkologii oraz chorób wewnętrznych), które uciekły przed wojną. Znają jednak język polski.
– Stąd decyzja o ich zatrudnieniu. W przeciwnym razie byłoby to niemożliwe. Jesteśmy na etapie formalności. Jedna z lekarek ma już zgodę Ministerstwa Zdrowia na wykonywanie zawodu, druga jeszcze czeka na jej wydanie – mówi dyr. Ćwik, zaznaczając, że szpital poszukuje m.in. radiologów, neonatologów, neurologów.
Problem ze znajomością polskiego dostrzega Okręgowa Rada Pielęgniarek i Położnych w Lublinie. – Od wybuchu wojny wydaliśmy na razie jedno warunkowe pozwolenie na wykonywanie zawodu, ale zainteresowanie jest znacznie większe. Ale problemem jest m.in. bariera językowa – tłumaczy dr n.med. Andrzej Tytuła, przewodniczący ORPiP.
Zaznacza, że przed 24 lutego wnioski składały pielęgniarki i położne, które znały polski, nawet jeśli był to tylko stopień komunikatywny. Teraz zgłaszają się przede wszystkim osoby bez znajomości języka. – Trudno mi sobie wyobrazić, jak miałoby wyglądać wykonywanie zawodu bez przynajmniej podstawowej znajomości polskiego – przyznaje przewodniczący.
– Po wybuchu wojny, a także po tym, jak pojawiła się specustawa, dotycząca m.in. uproszczonej procedury przyjmowania do pracy ukraińskich lekarzy, cały czas mamy telefony od zainteresowanych pracą w placówkach medycznych w naszym województwie – przyznaje Elżbieta Duszyńska, kierownik ds. rejestrów w Lubelskiej Izbie Lekarskiej.
Na razie nie trafił tam żaden wniosek od lekarzy, którzy przekroczyli granicę po 24 lutego. – Biorąc jednak pod uwagę zainteresowanie, to tylko kwestia czasu. W pierwszej kolejności wniosek musi być złożony do Ministerstwa Zdrowia. Dopiero po uzyskaniu takiej zgody, wniosek jest kierowany do konkretnej izby lekarskiej – tłumaczy Duszyńska.