Na poszukujących pracę czyhają same pułapki. Zamiast na rozmowę w obiecującej firmie można trafić na zgrupowanie akwizytorów. Zamiast rozmowy kwalifikacyjnej, można otrzymać sms-a od przyszłego "szefa": nie interesuje mnie CV, tylko Pani. Zapraszam na kolację.
Kobieta studiowała na Akademii Rolniczej na Wydziale Ogrodniczym. Pod koniec studiów zatrudniła się w supermarkecie z wyposażeniem ogrodniczym.
Niestety, po trzech miesiącach pracodawca wypowiedział umowę, podając oficjalny powód: niedyspozycyjność.
Pani Anna postanowiła ubiegać się o pracę w sklepie ogrodniczym. Podczas rozmowy kwalifikacyjnej usłysząła kluczowe pytanie: Ile chciałby pani zarabiać? Uznała, że kwota 1000 - 1200 zł to satysfakcjonująca kwota. Pracodawca był innego zdania.
- Za dużo chce Pani zarabiać - usłyszała po 3 próbnych miesiącach pracy i została zwolniona.
Pani Anna nie poddawała się. Zamieściła anons w największej gazecie z ogłoszeniami.
"Odezwał się tylko pan z firmy ubezpieczeniowej, jednak kiedy zobaczyłam, w jaki sposób ludziom trzeba wciskać "kit”, zrezygnowałam z dalszego szkolenia organizowanego przez tą firmę." - pisze nasza Czytelniczka.
Odpowiedziała na kilka ofert z gazety. Jedno z ogłoszeń: poszukuję asystentki. Jakiś czas później dostała sms-a: Nie jestem zainteresowany CV, tylko Panią. Zapraszam na kolację.
Ogłoszenie w sprawie pracy okazało się anonsem matrymonialnym. Pani Anna wykasowała wiadomość, zebrała się w sobie i postanowiła dostarczać swoje CV osobiście, w myśl zasady, że to zrobi lepsze wrażenie.
- Zostawiłam kilkanaście CV w różnych firmach i nikt się nie odezwał - opowiada czytelniczka "Dziennika Wschodniego" - W grudniu złożyłam wniosek do jednego z urzędów. Dostałam się, przez 11 miesięcy byłam na stażu. Dyrektor uznał jednak, że nie spełniam jednego z warunków formalnych - nie jestem ani po prawie, ani po administracji. Nie przedłużył mi umowy."
Historia lubi się powtarzać. Praca w muzeum również okazała się tymczasowa. Nadszedł martwy dla muzealników sezon zimowy, a nasza czytelniczka musiała pożegnać się z posadą.
"Znowu przeglądam wszelkie portale z pracą, wysyłam aplikacje i zastanawiam się, czy kiedykolwiek dostanę pracę z prawdziwego zdarzenia. Przynajmniej na rok, za te najlepiej 1200 zł netto z możliwością awansu i przedłużenia umowy o pracę na czas nieokreślony."
SZUKAŁEŚ/AŚ PRACY W LUBLINIE? NAPISZ O TYM: REDAKCJA@DZIENNIKWSCHODNI.PL