Adam Borowicz, dyrektor oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia w Lublinie poinformował nas wczoraj, że 43 jego pracowników będzie zwolnionych z końcem czerwca (otrzymali już stosowne pisma o wygaśnięciu umów o pracę).
których są prowadzone. Wśród pracowników krążą opinie, że zostają w pracy ci, którzy mają tzw. plecy.
– Dobór pracowników odbywa się w oparciu o kryteria takie, jak przygotowanie merytoryczne, poziom dostosowania umiejętności do proponowanych nowych warunków pracy, ocenę jakości dotychczas wykonywanej pracy, uprawnienia pracownika do renty lub emerytury – poinformował wczoraj Adam Borowicz.
Dodał, że zwolnienia obejmą byłych pracowników Biura Kasy Chorych w Lublinie, oddziałów zamiejscowych oraz branżowej kasy chorych, która weszła w skład funduszu.
Podał, że liczba zatrudnionych wyniesie
211 osób.
Dziennik ustalił, że wśród zwalnianych są pracownicy fizyczni, informatycy, a nawet kilku byłych i obecnych dyrektorów departamentów. Ci, którym nie wręczono wypowiedzeń, dostaną w najbliższych dniach propozycje pracy i płacy. W funduszu trwa podział stanowisk. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że wczoraj ustalono naczelników wydziałów. Do dziś nie wiadomo też, czy A. Borowicz, pełniący obowiązki dyrektora do końca czerwca, zostanie w funduszu. Nominacji na stanowisko od prezesa NFZ jeszcze nie dostał.