Otwarcie super- czy hipermarketu zwykle oznacza katastrofę dla okolicznych sklepów - twierdzą kupcy. Sieci koncernów ripostują: Jest wolny rynek, walczmy o klienta.
- Będziemy mieli powodzenie. Lublin i okolice to ponad milion mieszkańców. My jesteśmy nastawieni na każdego klienta. W naszym markecie jest wszystko dla wszystkich - mówi Jarosław Drabarek, dyr. Media Markt Polska.
Sieć Media Markt & Saturn wchodzi w skład niemieckiego koncernu Metro. - Na pewno nasze wejście wymusi zmiany na rynku. Ale nam też sukces nie jest dany z rękawa, musimy na niego ciężko zapracować - twierdzi Lech Wojtachnia, dyr. lubelskiego Media Markt.
Decyzje o budowie supermarketu w Lublinie szefowie Media Markt podjęli ponad dwa lata temu. W maju tego roku ruszyła budowa marketu. - Spodziewaliśmy się wejścia Media Markt, ale zakładaliśmy, że nastąpi to dopiero na przełomie 2003 i 2004 roku - wyjaśnia Jakubiec.
Wczesną wiosną kilkanaście lubelskich firm złożyło do Wydziału Architektury i Administracji Budowlanej protest przeciwko wydaniu pozwolenia na budowę. - Chodziło o obronę polskich firm. Sama lokalizacja była niezgodna z planem zagospodarowania terenu - ocenia Jakubiec.
Wolny rynek
Nie zgadza się z tym Lech Wojtachnia. - Podatki płacimy jak wszyscy. Taka firma jak nasza potrafi pobudzić rynek - podkreśla. Chodzi m.in. o generowanie nowych miejsc pracy. - Stworzyliśmy 87 miejsc pracy w samym supermarkecie, kolejnych 200 pracowników zatrudniają firmy z nami współpracujące. Sam market też był budowany przy udziale lubelskich firm - wylicza Wojtachnia.
Czy wejście nowego supermarketu nie spowoduje załamania rynku? - Potrzebujemy konkurencji, bo tylko wtedy możemy pokazać, że jesteśmy najlepsi - mówi Wojtachnia.
- Nie boimy się wolnego rynku, ale szanse są nierówne. Już na starcie Media mają przewagę w formie olbrzymiego kapitału, jakim dysponuje cała sieć - twierdzi Jakubiec.
Na razie żadna ze stron nie chce szacować, jaki procent rynku opanuje Media Markt. - Nie zagrozimy dobrym, specjalistycznym sieciom. A słabe? Muszą się liczyć z konkurencją: z nami lub innymi podmiotami. W handlu określa się to kołem detalu, które zgniata stare pomysły i daje miejsca dla innowatorów. Za kilka lat może zmieść nawet nas - wyjaśnia Wojtachnia.
Wejście nowego specjalistycznego supermarketu to nie jedyne zmartwienie kupców branży elektronicznej. - Rynek lubelski jest płytki i ubogi - ocenia Marek Słomski, właściciel sklepu Meloman Centrum Hi-Fi.
Konkurencja rośnie
Mniej pieniędzy w portfelach klientów to spadek obrotów w sklepach. Efekt? Likwidacja małych placówek. Potwierdzają to dystrybutorzy kas fiskalnych. - W ciągu ostatniego roku straciliśmy około 60 klientów. Najwięcej sklepów padło w okolicach hipermarketów - ocenia Mirosław Kolary, właściciel firmy Casionik.
Taktyka wielkich sieci jest prosta. Przede wszystkim buduje się wielkie centra handlowe w dużych miastach ze względu na ogromną liczbę potencjalnych klientów. Interesują ich miasta powyżej 100 tys. mieszkańców.
Aby zaskarbić sobie względy miejscowych samorządów i ludności supermarkety proponują transakcje wiązane np. "wy nam sprzedacie grunt, a my wam wybudujemy trochę dróg i chodników”.
- Lublin jest bardzo atrakcyjny. Duże miasto, mało nasycone sklepami wielkokubaturowymi - mówi Jacek Bechta, dyrektor Obi.
Później wystarczy przyciągnąć klienta ofertą towarów i cenami, i skłonić go, by ze sklepu wyjechał z pełnym wózkiem. Real szacuje, że w ponad 350-tysięcznym Lublinie ma 70 tys. klientów. - Jednorazowy wydatek sięga 150 zł. Jego wartość spada, bo klienci coraz częściej sięgają po tańsze towary - szacuje Izolda de Saint-Paul rzecznik Reala.
Nie potwierdza się to w Obi oferującym artykuły branży budowlanej. - U nas wartość jednorazowych zakupów rośnie. Trudno uwierzyć, że nasz region ubożeje, skoro kupujemy więcej niż np. w Krakowie - twierdzi Bechta.