Ile zarabia się na Lubelszczyźnie? Przygotowujemy raport dotyczący faktycznych zarobków w naszym województwie. Na początek przyjrzeliśmy się branży gastronomicznej.
– Żeby pracować w gastro, trzeba być studentem. Jak mieszka się z rodzicami i nie trzeba płacić własnych rachunków, to taka stawka wystarcza, żeby sobie coś kupić i pójść na imprezę. Nie wyobrażam sobie, jak za takie pieniądze przeżyć cały miesiąc – opowiada studentka UMCS z Lublina. Dziewczyna rozpoczęła pracę jako kelnerka na pierwszym roku studiów. Teraz jest na czwartym. – Nie widzę większych zmian w pracy przed epidemią i teraz. Jedyna różnica to, że tej wiosny pokazało się znacznie więcej ogłoszeń o pracę w restauracjach. Wszystko dlatego, że zdecydowana większość pracowników była zatrudniona na śmieciówkach, które nie zostały przedłużone. Wiele osób musiało się też przebranżowić.
Ile zarobi kelner w Lublinie? – Mam najniższą stawkę godzinową czyli 18,30 zł brutto i żadnych dodatków. Według mnie to skrajny wyzysk, bo pracujemy przecież także w nocy i w weekendy – mówi jedna z kelnerek z lubelskiego Starego Miasta. – Jak ludzie płacą za obiad, to czasami otwieram jeszcze oczy ze zdziwienia. Przy takich zarobkach mnie na takie wydatki stać by nie było.
– Mam najniższą stawkę, czyli 13,37 zł na rękę. Ale w mojej restauracji mogę liczyć na podwyżki. Osoby z większym stażem pracy dostają nawet 25 zł na godzinę – słyszymy od innej kelnerki pracującej na deptaku i opowiada, że najniższą stawkę mają też pomocnicy kucharza i barmani. Na znacznie więcej może liczyć kucharz, który dostaje 35 zł na godzinę i dodatkowe pieniądze ze organizację imprez. – Wysokość jest ustalana z uwzględnieniem liczby osób na imprezie i menu – dodaje dziewczyna.
Kuszenie napiwkami
Kelnerka w restauracji na jednym z lubelskich osiedli przyjęła ofertę pracy, bo szefostwo lokalu zachęcało napiwkami. To pieniądze, z których nikt miał jej nie rozliczać. – Okazało się, że napiwki u nas dostaje tylko barman. Rachunki za dania w zdecydowanej większości płacone są kartą, a klienci nie mówią, żeby zaokrąglić sumę. Z osób płacących gotówką mam nie więcej niż 20 zł dziennie. W przypadku barmana w weekendy bywa to nawet 100 zł.
A jak to sytuacja wygląda w turystycznej perle regionu – Kazimierzu Dolnym? Z zebranych przez nas informacji wynika, że stawki kelnerów, barmanów czy baristów zaczynają się od najniższego, możliwego pułapu. – W przypadku naszego lokalu jest to 14 zł. To wynagrodzenia na podobnym poziomie jak przed pandemią, a u nas nawet wyższe, bo były podwyżki – mówi nam barmanka i kelnerka, która pracuje w jednym z kazimierskich lokali. Dodaje: – Wyższe są także napiwki. Goście wiedzą, że pół roku byliśmy zamknięci i chcą nam to wynagrodzić. Zostawiają na stoliku od 5 do 20 zł więcej.
Nie ma jednak reguły, że przy większych zamówieniach jest wyższy napiwek. Zdarza się, że przy rachunku na 300 zł, napiwek wynosi 2 zł. Ale są też sytuacje, że przy tańszym zamówieniu, napiwek jest sowity. – W naszym lokalu napiwki są dzielone między pracowników, ale wiem, że w Kazimierzu są restauracje, gdzie kelnerzy mają „swoje” stoliki i napiwki dostaje wtedy konkretna osoba – zdradza nasza rozmówczyni.
Były podwyżki
W Kazimierzu godzinowe stawki w kuchni zaczynają się od 14 zł na rękę. Tyle dostaje pomoc kuchenna bez doświadczenia. Jeśli takie ma zarobi 15-16 zł, a kucharz od 17 do maksymalnie 20 zł. – W ciągu półtora roku pandemii, stawki się zwiększyły, bo zmieniła się minimalna – mówi nam pracownik jednego z lokali w miasteczku i porównuje Lublin z Kazimierzem. W stolicy województwa stawki w kuchni zaczynają to nawet 25 zł na rękę. Z kolei w Kazimierzu większość gości zostawia napiwki, a w Lublinie zdarza się to rzadziej. Są za to wyższe kwoty.
Na napiwki nie narzekają też w Zamościu. – Zarabiam niespełna 14 zł za godzinę na rękę, ale mam spore napiwki i dlatego jestem zadowolona. Jak przychodzi mieszkaniec Zamościa albo okolic, to raczej nic nie zostawia. Można liczyć na turystów. To zwykle zaokrąglenie rachunku do pełnego 50 lub 100 zł. Mój największy jednorazowy napiwek to prawie 500 zł. Tyle zostawiła mi para z Rosji. Najśmieszniejsze było to, że zamawiali tylko kawę i ciastka – słyszymy od kelnerki jednego z zamojskich lokali.
Spora pensja
W Kazimierzu za barem można miesięcznie zarobić od 2,4 tys. zł do 4 tys. zł na rękę. Do tego napiwki. Jeśli nie są do podziału między pracowników to dziennie może to być nawet 90-100 zł, a w skali miesiąca sięgnąć tysiąca złotych. W kuchni wynagrodzenie miesięczne to od 2,8 tys. do 5 tys. zł netto.
Według ostatnich danych GUS, za 2019 r., w województwie lubelskim w gastronomii i hotelarstwie pracowało ponad 10 tys. osób.
Lubelska Lista Płac
Jeśli chcesz wziąć udział w tworzeniu Lubelskiej Listy Płac opisz krótko swoje stanowisko i podaj zarobki uwzględniając premie i dodatki. Na zgłoszenia czekamy pod adresami katarzyna.prus@dziennikwschodni.pl oraz agnieszka.kasperska@dziennikwschodni.pl