Nowy zawód. Wymagania nie są zbyt duże. Wystarczy średnie wykształcenie i dostęp do Internetu. A ofert takiej pracy ciągle przybywa.
Na czym polega to zajęcie? Na dokonywaniu obserwacji jakości usług w sklepach, bankach, salonach.
Taki obserwator ma wcielić się w rolę klienta i w zależności od sytuacji np. zrobić zakupy w hipermarkecie czy spróbować założyć konto w banku.
– Z programu "Tajemniczy klient” korzysta coraz więcej firm i instytucji – mówi Konrad Samula, szef Centrum Badań Marketingowych Test w Gdyni, realizującej zlecenia również na terenie woj. podlaskiego.
Internet niezbędny
Część firm kontroluje swoich pracowników co miesiąc, inne robią to co kwartał lub raz do roku.
A czego się wymaga od tajemniczych klientów? Przede wszystkim przynajmniej średniego wykształcenia. Muszą też mieć dostęp do internetu i biegle posługiwać się komputerem. Jest to potrzebne po to, by przesyłać wypełnione ankiety. Ważne są też cechy osobowościowe. Premiowana jest spostrzegawczość.
– Osoby, które chcą pracować w tym zawodzie, nie mogą mieć nadmiernej skłonności do oceniania innych – dodaje Konrad Samula. – Bo ocena musi być jak najbardziej obiektywna.
Rozliczą z uprzejmości
Kandydat na tajemniczego klienta musi też zdać test wiedzy pod kątem określonego projektu. Wcześniej przechodzi szkolenia i otrzymuje szczegółowe wytyczne. Bo np. inne kryteria oceny będą mu potrzebne, jeśli zechce pójść do banku i założyć konto, a inne, jeśli zechce wziąć samochód na jazdę próbną.
Jak dodaje Andrzej Kondej, właściciel białostockiej firmy SBK Marketing, tajemniczy klienci oceniają określone sytuacje i wystawiają cenzurkę w skali punktowej. Przyznają m.in. punkty za powitanie i zakończenie rozmowy, oceniają też personel za zachowanie w konkretnej sytuacji.
Na przykład mogą sprawdzić, jak sprzedawca zareaguje, kiedy z pełnym koszykiem podejdziemy do kasy i okaże się, że zapomnieliśmy portfela. Czy będzie uprzejmy, czy zrobi z tego problem.
Często pierwsze wizyty odbywają się z koordynatorem.
Źródło utrzymania lub dodatkowy dochód
Ile taki nietypowy klient może zarobić? To zależy od sytuacji i od tego, jak pracochłonne będzie jego zadanie. Z informacji uzyskanych w Centrum Badań Marketingowych Test wynika, że minimalna stawka to 20 zł za jedną wizytę. Tyle otrzymamy np. za zrobienie zakupów w sklepie. Maksymalnie za jedno "wyjście” możemy dostać 100 zł.
– W dużych miastach są ludzie, którzy się z tego utrzymują – mówi Konrad Samula. – W mniejszych miejscowościach trzeba się liczyć z tym, że będzie np. zapotrzebowanie na dwie-trzy wizyty w miesiącu.