W tym roku płaca minimalna wzrosła o 200 zł. Wyższe jest też minimalne wynagrodzenie godzinowe. Ale to, co cieszy pracowników, dla wielu przedsiębiorców jest w czasach pandemii gwoździem do trumny.
Od 1 stycznia płaca minimalna wynosi 2800 zł brutto (2062 zł na rękę), czyli o 200 zł brutto więcej niż w ubiegłym roku (do grudnia było to ok. 1920 zł netto). Zmieniły się też stawki godzinowe dla pracujących na umowach zleceniach i umowach o dzieło. Pracujący na umowie o dzieło w 2021 roku zarabiać będą nie mniej niż 2419 zł netto, a na umowie zleceniu nie mniej niż 2318 zł netto. Stawka godzinowa wzrosła z 17 na 18,30 zł, co w przeliczeniu na rękę daje ok. 15 zł (przy pracy na umowie o dzieło) i 12 zł (przy umowie zleceniu).
Podwyżki cieszą pracowników. Oznaczają jednak też duże kłopoty dla pracodawców. – Większość firm odczuwa dziś bardzo negatywne konsekwencje epidemii. Dotyczą one nie tylko najbardziej widocznych branż, takich jak hotelarstwo lub gastronomia, ale także działalności eventowa, dostaw, transportu, czy usług takich jak pralnie – wylicza Dariusz Jodłowski, prezes Pracodawców Lubelszczyzny „Lewiatan”. – Duża część z nich stoi teraz na granicy bankructwa. Wielu przedsiębiorców zastanawia się nad podjęciem decyzji o upadłości. Przyspieszyć może to wymuszone podniesienie płac. Zwłaszcza że ściśle powiązane z nimi są inne koszty.
W oparciu o wysokość minimalnego wynagrodzenia ustalana jest wysokość m.in. premii i nagród. Wzrastają też np. dodatki za pracę w nocy. Bardzo często oznacza też podwyżkę zarobków wszystkich zatrudnionych w firmie pracowników. A od wyższych płac są wyższe m.in. składki na ZUS.
Dlatego podczas negocjacji płacowych na forum Rady Dialogu Społecznego organizacje skupiające pracodawców prosiły o nie podnoszenie, w związku z epidemią, płacy minimalnej. Związkowcy, reprezentujący interesy pracowników, apelowali zaś o jej zwiększenie. Ostateczną decyzję podjął rząd.
– To źle, bo takie decyzje powinny być nie podejmowane odgórnie, ale być rodzajem konsensusu. Nie uwzględniono też naszego postulatu dotyczącego regionalnego zróżnicowania płacy. Uważamy, że nie można stawiać takiej samej poprzeczki płacowej przedsiębiorcy z Warszawy i np. Hrubieszowa lub Chełma – uważa Jodłowski. – Ostrzegaliśmy też, że podwyżka płacy minimalnej może w tym roku skutkować dużą falą zwolnień. Spodziewamy się jej w styczniu i lutym. Powiększyć może się też szara strefa, bo zatrudnienie na pełny etat będą zastępować jakieś jego cząstki i inne formy zatrudnienia.