Szukają w internecie i wieszają ogłoszenia na słupach ogłoszeniowych. Kandydatów do pracy nie może znaleźć już blisko połowa pracodawców.
Jak wynika z badań Manpower Group tak źle nie było od 12 lat. Na brak pracowników narzeka aż 51 proc. firm. Najtrudniej znaleźć jest wykwalifikowanych robotników fizycznych, kierowców, inżynierów, pracowników branży produkcyjnej i ludzi do restauracji i hoteli.
– Jestem w branży już od 20 lat – mówi właściciel firmy budowlanej w Bełżycach. – Teraz młodzież nie chce się uczyć budowlanki. Wolą dostać samochód, krawat i komórę, niż pracować fizycznie – stwierdza.
Pan Mirosław* proponuje na start 15-25 zł za godzinę (w zależności od umiejętności). Do pracy chętnie przyjmie też osoby bez doświadczenia.
– Jednego pracownika wyszkoliłem prawie od zera, ale odszedł po 3 latach – przyznaje przedsiębiorca. – Niektórzy przychodzą i żądają 25 zł, a prawie nic nie potrafią. Miałem też ludzi, których dobrze wynagradzałem, dawałem premie, ale i tak pouciekali. Nie jest dobrze – podsumowuje.
Jak firmy radzą sobie z deficytem pracowników? Podnoszą wynagrodzenia (tak robi 29 proc.), dają premie (19 proc.), zapewniają dodatkowe szkolenia (36 proc.). Wiele firm zatrudnia też obcokrajowców, głownie z Ukrainy i Azji.
– Problem ze znalezieniem pracownika jest ogromny – przyznaje manager dwóch lubelskich restauracji. Obecnie szuka osób na stanowisko kelnera i barmana.
– Przychodzi wielu młodych ludzi, ale w większości nie mają kompletnie żadnego doświadczenia. Inna sprawa, że w ofertach pracy w gastronomii można przebierać. Umawiamy się na dzień próbny i wiele osób nawet nie raczy napisać sms-a, że nie przyjdzie – narzeka.
Podobnie sytuacja wygląda w branży hotelarskiej.
– Na recepcji pracujemy 7 dni w tygodniu. Są zmiany w ciągu dnia, ale też w nocy. To nie jest tylko podawanie klucza. Dużo osób nie zdaje sobie sprawy ze specyfiki tej pracy i już po jednym dniu rezygnuje – przyznaje pani Maria*, która szuka pracownika do trzygwiazdkowego hotelu w Kazimierzówce.
Kandydaci odbijają piłeczkę.
– Kończymy dopiero studia, a oczekuje się od nas wieloletniego doświadczenia zawodowego – żali się Katarzyna, absolwentka filologii romańskiej. – Gdy studiowałam dorabiałam jako kelnerka. Pracuje się nie raz po 10 godzin, praktycznie bez przerwy. Zarobki wcale nie są powalające, a umowy najczęściej śmieciowe. Owszem, ofert pracy jest dużo, ale nie po to się uczymy, żeby pracować w restauracji czy w magazynie.
Praca szuka człowieka
Na brak kandydatów narzeka 52 proc. pracodawców, podczas gdy dwa lata temu taki problem sygnalizowało 36 proc. przedsiębiorstw. Brak pracowników najbardziej doskwiera firmom z południowej Polski, gdzie o niedoborze rąk do pracy mówi 58 proc. pracodawców. Z tego powodu nie może obsadzić stanowisk pracy 44 proc. firm na wschodzie Polski. Bolączką pracodawców są też zbyt wysokie oczekiwania finansowe kandydatów (na problem ten wskazuje 23 proc. firm) i brak potrzebnego na danym stanowisku doświadczenia.
Dane pochodzą z raportu „Niedobór talentów” opublikowanego przez ManpowerGroup. Badanie przeprowadzono w 2018 roku w 43 krajach świata. W Polsce ankietowano 750 przedstawicieli małych, średnich i dużych firm.
* imię zmienione
>>> Napisz o swoich doświadczeniach
Jakie masz doświadczenia związane z szukaniem pracy lub pracowników w Lublinie lub woj. lubelskim? Wasze historie: alarm24@dziennikwschodni.pl