Po zakończeniu kariery Dariusz Tokarzewski z zespołu Vox chce zostać nauczycielem albo... taksówkarzem
prywatnej. Ma pół bliźniaka, dwuletni koreański samochód (marki Hyundai), cieszy się rodziną i tym, co robi.
- O sławie nigdy nawet nie marzyłem - przyznaje dzisiaj Dariusz Tokarzewski, piosenkarz, od 1987 r. występujący w zespole Vox.
Wychowany na zamojskiej Starówce,
od dzieciństwa żył w kręgu muzyki
W domu ojciec często grał na skrzypcach, zabierał go też na próby zespołów muzycznych. Prowadził je tam, gdzie uczył - w Technikum Ekonomicznym. Później Darek już sam chodził na koncerty, grał w młodzieżowej kapeli. Równocześnie z maturą (w Liceum Ogólnokształcącym im. Marii Konopnickiej w Zamościu) otrzymał świadectwo ukończenia średniej szkoły muzycznej. Po nieudanym egzaminie do Wyższej Szkoły Muzycznej w Warszawie, zrezygnowany, postanowił wstąpić do Centralnego Zespołu Artystycznego Wojska Polskiego.
- Te moje plany pokrzyżował ojciec - mówi D. Tokarzewski. - Poradził mi, abym przed karierą wojskową spróbował jeszcze zdawać na UMCS.
Przyszły członek Vox został więc studentem Instytutu Wychowania Artystycznego w Lublinie. Egzamin zdał na piątkę.
Czasy studenckie wywarły wpływ na całe jego późniejsze życie
zatorskie i menedżerskie wykazał, zakładając własny zespół studencki "Za 110” (od ul. Zana w Lublinie, gdzie mieszkał w akademiku). Zdobył z nim dwa wyróżnienia na Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie. Na ostatnim roku studiów ożenił się ze studentką germanistyki Mariolą, obecnie nauczycielką tego języka. Wcześniej, jeszcze w 1980 r., wziął udział w przesłuchaniach do zespołu Vox.
Po studiach nieoczekiwanie dostał ofertę pracy w Szkole Podstawowej nr 3 w Świdniku jako nauczyciel muzyki. Propozycja poparta była kluczami do trzypokojowego mieszkania. Przez cztery lata pracy w "trójce” zdobył z zespołami i chórami wiele nagród i wyróżnień.
Dalszą pracę pedagogiczną przerwał mu w 1987 r. telefon z Vox
- Rozpoczął się nowy etap mojego życia - opowiada. - Na początku był ogrom pracy związany z opanowaniem dotychczasowego, ośmioletniego już repertuaru Vox, i przygotowania do wydania w języku angielskim płyty z Big Bandem Gustawa Broma w Bratysławie. Potem walizki, koncerty, próby, kilka dni w domu - i od nowa to samo. Po roku pracy miałem kolorowy telewizor, po dwóch kupiłem malucha. Mój były uczeń, widząc mnie w tym aucie, zdziwił się: "Jest pan taki sławny, występuje w telewizji, a jeździ tylko maluchem?”.
Nie ma etatu, pieniądze ma tylko wtedy, gdy występuje na scenie
Odliczając koncerty i próby (na które dojeżdża do Zamościa) - w roku bywa w domu zaledwie przez cztery-pięć miesięcy. Stara się wtedy załatwić wszystkie zaległości: bywa w szkole u córek (Kasia uczy się w Liceum im. Paderewskiego w Lublinie, Agnieszka - w Gimnazjum nr 3 w Świdniku), udziela się społecznie, spotyka z młodzieżą.
Życzenia z Nowego Jorku
Liczy, że zanim przestanie występować, córki zdobędą wykształcenie. Co będzie robił, gdy przestanie śpiewać, jeszcze nie wie. Nie opuszczają go myśli o uczeniu w szkole, pracy w jakimś zespole lub zostania... taksówkarzem.