Kontrowersyjny napis „Niech żyje Rosja” przez co najmniej jeden dzień widniał na pomniku Latającej Fortecy w Worońcu pod Białą Podlaską. Sprawę bada policja, a szkoła, która opiekuje się tym miejscem, zmyła już namalowane czerwonym sprayem hasło.
To pomnik przy drodze krajowej numer 2, upamiętniający amerykańskich lotników.
– Gdy byłam w Białej Podlaskiej, 3 maja jadąc samochodem zobaczyłam, że na pomniku zostało wymalowane ogromnymi czerwonymi literami prorosyjskie hasło "Niech żyje Rosja"– mówi nam Ewa Wróblewsk-Trochimiuk, na co dzień wykładowca w Instytucie Slawistyki PAN. – Zwróciłam się do wójta gminy z prośbą o usunięcie tego haniebnego hasła. Jestem przekonana, że to chuligański wybryk, jednak niestety może on zostać utożsamiony z mieszkańcami i mieszkankami regionu – ubolewa Wróblewska- Trochimiuk.
A to jej zdaniem może być szczególnie krzywdzące właśnie w obecnych okolicznościach. – Znam wiele osób z okolic Białej Podlaskiej, które wspierają obywateli i obywatelki Ukrainy, dlatego byłoby ogromną szkodą, gdyby gościnną i solidarną Lubelszczyznę ktoś utożsamiał z popieraniem rosyjskiej agresji na Ukrainę – uważa kobieta.
Okazuje się, że sprawą dewastacji zajmuje się już policja. – We wtorek przed południem dyżurny otrzymał zgłoszenie dotyczące zniszczenia pomnika. Nieznany sprawca na pionowym stateczniku naniósł napisy czerwoną farbą – relacjonuje komisarz Barbara Salczyńska-Pyrchla, rzecznik bialskiej policji. – Na miejscu wykonaliśmy szereg czynności, m.in. oględziny uszkodzonego pomnika. Obecnie ustalamy wszystkie okoliczności sprawy, jak też sprawcę tego czynu – zaznacza rzeczniczka.
Ale jeszcze tego samego dnia, ktoś próbował namalować kolejne elementy na pomniku. – Policjanci bialskiej drogówki zatrzymali na gorącym uczynku 46-letniego mieszkańca Warszawy, który na części zniszczonego wcześniej pomnika naniósł elementy graficzne – uzupełnia Salczyńska-Pyrchla.
Mężczyzna próbował domalować flagę Polski. – Czynności w obu tych sprawach prowadzone są w kierunku artykułu 63a kodeksu wykroczeń – precyzuje rzeczniczka. A ten mówi, że „kto umieszcza w miejscu publicznym do tego nieprzeznaczonym ogłoszenie, plakat, afisz, apel, ulotkę, napis lub rysunek albo wystawia je na widok publiczny w innym miejscu bez zgody zarządzającego tym miejscem, podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny”.
Pomnikiem opiekuje się Zespół Szkół Zawodowych nr 2 im. Franciszka Żwirki i Stanisława Wigury w Białej Podlaskiej. – W środę rano dowiedzieliśmy się o dewastacji. Ale w związku z tym, że trwały wtedy przedmaturalne odprawy, to z lekkim opóźnieniem wysłałem ekipę, która zmyła napis przy pomocy rozpuszczalnika – zaznacza dyrektor Ryszard Dołęga. – Było to namalowane sprayem i łatwo się zmyło. Po godz. 11 w środę napisu już nie było– podkreśla dyrektor. Gmina Biała Podlaska po sygnale od Ewy Wróblewskiej-Trochimiuk również obiecała przyjrzeć się tej sprawie.
Odsłonięty w 2000 roku pomnik ma nietypową formę utrwalonego na ziemi zarysu bombowca zwanego Latającą Fortecą oraz sterczącego pionowo fragmentu jego ogona z pamiątkowymi napisami w języku polskim i angielskim. Ma on upamiętniać amerykańskich lotników poległych w czasie II wojny światowej. Miejsce jest nieprzypadkowe, bo nad Worońcem 21 czerwca 1944 roku niemieckie samoloty myśliwskie zestrzeliły amerykańską Latającą Fortecę B-17G. Maszyna, która wystartowała z angielskiej bazy, po zbombardowaniu celów w Niemczech miała dotrzeć do lotniska w ukraińskiej Połtawie. Dziesięciu lotników ratowało się skokiem ze spadochronem. Wszyscy przeżyli, trzech z nich dostało się do niewoli niemieckiej, a siedmioma zaopiekował się oddział partyzancki Stefana Wyrzykowskiego "Zenona". Pod koniec lipca 1944 roku, po zajęciu terenów przez Armię Czerwoną, uratowani przez Polaków Amerykanie powrócili do swoich baz.