Nowy rząd chce odbudować markę polskiej hodowli koni arabskich. Pomóc w tym mają specjaliści, których w 2016 roku zwolniła pisowska władza. Na początek, doczekali się przeprosin.
Tuż przed świętami, z Markiem Trelą, Jerzym Białobokiem i Anną Stojanowską spotkała się Dorota Niedziela (KO), wicemarszałek Sejmu.
– Zaprosiłam do swojego gabinetu najważniejszych ludzi w Polsce, którzy zajmowali się kiedyś hodowlą koni arabskich. W imieniu państwa polskiego przeprosiłam za wszystko co się wydarzyło i za wszystko, co zrobił im PiS– poinformowała w mediach społecznościowych Niedziela, która jako posłanka przyglądała się zmianom w państwowych stadninach koni. – Jesteśmy załamani tym, co tam się dzieje. Rozmawialiśmy o tym, jak pomóc zwierzętom, jak odbudować markę i jak spowodować żebyśmy znowu z dumą mówili o polskich koniach arabskich– relacjonuje pani wicemarszałek, która z wykształcenia jest lekarzem weterynarii.
Marek Trela w janowskiej stadninie pracował blisko 40 lat, najpierw jako lekarz weterynarii, a od 2000 roku na stanowisku prezesa. W 2016 roku ówczesna Agencja Nieruchomości Rolnych zwolniła specjalistę i wstawiła w to miejsce człowieka bez doświadczenia. A przy okazji, prokuratura wszczęła śledztwo, by szukać „niegospodarności w stadninie” za czasów Treli.
Ale niedawno śledczy po 7 latach, sprawę umorzyli, bo żadnego przestępstwa się nie dopatrzyli. – To było dość krępujące, że pani marszałek nas przeprasza za te nieprzyjemności, które spotkały nas ze strony PiS–u– przyznaje Trela, który do Polski przyleciał na święta. Na co dzień, mieszka i pracuje w Jordanii. Doradza m. in. w tamtejszej stadninie królewskiej i prowadzi azyl dla dzikich zwierząt.
– Rzeczywiście rozmawialiśmy o przyszłości hodowli koni arabskich i niezbędnych czynnościach, które pomogą odbudować reputację polskiej hodowli – zaznacza specjalista. Jednocześnie nie ukrywa, że do końca nie wie, co znajdzie „w papierach”. – To, że mamy do czynienia z głębokim kryzysem, to jedno. Ale druga rzecz, to przedwcześnie wyprzedane konie i w ogóle stan hodowli w Janowie. To ma też swoją wartość– zauważa. Deklaruje jednak, że z pewnością pomoże. – Przecież przez 40 lat byłem związany z tym miejscem. Te 8 lat to była drobna, ale gorzka pigułka. Zobaczymy, co uda się uratować– stwierdza Trela.
Na pewno, świat hodowców przyjął to z wielką nadzieją. – Reakcje płyną z różnych zakątków, również od hodowców arabskich. Cieszą się, że Polska wróci na dawne tory– relacjonuje.
Były prezes czeka jednak na decyzje kadrowe. Bowiem Krajowym Ośrodkiem Wsparcia Rolnictwa wciąż kieruje Waldemar Humięcki. Odwołać go może minister rolnictwa, ale jeszcze takich kroków kadrowych nie podjął. – Nie jest on partnerem do rozmów dla mnie. On nas zwalniał w 2016 roku– przypomina Trela.
A to KOWR sprawuje bezpośredni nadzór nad stadninami. – Na pewno pomocy nie odmówimy. Trzeba będzie poddać analizie stan obecny w stadninach. Nikt z nas nie wie, co tam tak naprawdę zostało–przyznaje specjalista. Gdy opuszczał Janów, na koncie spółki było ponad 3 mln zł zysku. Od kilku lat, stadnina notowała straty. Niedawno, okazało się, że KOWR ponownie ją dokapitalizuje, tym razem kwotą ponad 27 mln zł. Obecnie, w fotelu prezesa zasiada Marcin Oszczapiński. To już siódma osoba na tym stanowisku od 2016 roku.