Zakłady Azotowe zapłaciły firmie odbierającej popioły poprodukcyjne cztery razy więcej, niż przewidywano.
Te wydatki idą w miliony złotych. Dotarliśmy do dokumentów, w których NIK zarzuca niegospodarność spółce należącej do Skarbu Państwa.
Popioły powstające w Zakładach Azotowych są efektem spalania węgla. Rocznie puławska firma zużywa ok. 700 tys. ton węgla, po spaleniu którego powstaje 150 tys. ton popiołu. Tak ogromną ilość odpadów trzeba w odpowiedni sposób zagospodarować. W tym celu zarząd zakładów zawierał umowy z firmą Trans Pap na ich wywożenie.
Wystąpienie Najwyższej Izby Kontroli dotyczy właśnie zawierania i realizacji, między 1989 a 2006 rokiem, umów związanych z zagospodarowaniem popiołów. Według kontrolerów, umowy zawarto bez należytej dbałości o interes gospodarczy spółki. Kontrolerzy zauważają także, że w wyniku ich podpisania pogorszyły się warunki bezpieczeństwa utrzymania ciągłości produkcji zakładów. Chodzi o sytuację z listopada zeszłego roku, kiedy "Azoty” miały mało, zdaniem kontrolerów, miejsca na deponowanie odpadów. Rezerwa mogła pomieścić popioły powstałe w czasie zaledwie siedmiu miesięcy.
W wystąpieniu czytamy także o występujących na znaczną skalę nieprawidłowościach w zakresie realizacji umów. Firma Trans Pap miała nagminnie się z nich nie wywiązywać i nie odbierać takich ilości odpadów, jakie powinna. Przyczyną tego był według NIK niedostateczny nadzór i kontrola ze strony "Azotów”.
Popioły tymczasem zalegały na składowisku w pobliżu zakładów.
W ubiegłym roku pisaliśmy o tym, że na obecność składowiska skarżyły się osoby odwiedzające pobliski cmentarz komunalny. W wietrzne dni popioły przedostawały się na cmentarz i grubą warstwą pokrywały nagrobki.
W swoich wnioskach NIK postuluje rozważenie wypowiedzenia dotychczasowej umowy na zagospodarowanie odpadów. - Dostaliśmy informacje, że po naszym wystąpieniu zarząd zwolnił dyscyplinarnie osoby odpowiedzialne za zaistniałą sytuację. Rozwiązał też jedną z dotychczasowych umów - informuje Paweł Szafran, główny specjalista kontroli państwowej w lubelskiej delegaturze NIK.
Postępowanie w sprawie osób, które były odpowiedzialne za uchybienia, prowadzi w tej chwili, po doniesieniu zakładów, Prokuratura Okręgowa w Lublinie. Sama firma nie komentuje tej sprawy. Jolanta Golba z ZAP pisze w oświadczeniu wysłanym do naszej redakcji, że zrobi to "w nieco późniejszym terminie”. Szef firmy Trans Pap był wczoraj nieuchwytny.