Andrzej Jacyna, przewodniczący NSZZ "Solidarność" w Zakładach Azotowych „Puławy” oraz szef komisji rewizyjnej Grzegorz Szymański, zostali zawieszeni w pełnieniu swoich obowiązków. Obaj są podejrzewani o współpracę ze służbami PRL-u
W archiwum Instytutu Pamięci Narodowej znaleziono dokumenty, które wskazują na to, że obaj panowie mogli być tajnymi współpracownikami. Co dokładnie wiadomo? W inwentarzu archiwalnym IPN znajduje się teczka Andrzeja Jacyny, którego dane personalne, data urodzenia oraz imię ojca są identyczne, jak przewodniczącego NSZZ „Solidarność” w Zakładach Azotowych „Puławy”.
TW „Ala” i TW „Tatry”
Chodzi o teczkę TW „Ali”, która na 11 kartach dokumentuje 10-letnią współpracę Jacyny z ze służbami PRL. Ta miała się odbywać w latach 1975–1984. Agent był prowadzony przez funkcjonariuszy Wojskowej Służby Wewnętrznej – czyli PRL-owskiego wywiadu i kontrwywiadu).
Cztery lata z kolei (1981–1984) tajnym współpracownikiem o pseudonimie „Tatry” był Grzegorz Szymański, którego dane pokrywają się z tymi, którymi posługuje się dotychczasowy przewodniczący komisji rewizyjnej zakładowej „Solidarności”.
Obaj w tym tygodniu, do czasu wyjaśnienia tej sprawy, zostali zawieszeni w pełnieniu swoich obowiązków. Jacynę zastąpił jego dotychczasowy zastępca, Piotr Śliwa.
Zawieszony przewodniczący nie przyznaje się do współpracy. – W czasie, gdy powstawała ta teczka, byłem w wojsku, więc nie wiem, na kogo mogłem donosić. Na kolegów, że nie oglądają Dziennika Telewizyjnego? Zapewniam, że na nikogo nie donosiłem i nie współpracowałem. O pseudonimie „Ala” dowiedziałem się z telewizji – mówi Andrzej Jacyna i przekonuje, że z WSW nie miał nic wspólnego.
– W związku z tym, co się stało, złożyłem o sądu wniosek o autolustrację. Nie wiem, ile to potrwa, ale jestem przekonany, że dowiodę swojej racji. Zawartości teczki TW „Ali” jeszcze nie widziałem, ale jeśli są tam jakieś podpisy, na pewno nie są moje – zapewnia.
Grzegorz Szymański również nie przyznaje się do współpracy ze służbami PRL, chociaż w IPN znajduje się teczka tajnego współpracownika o pseudonimie "Tatry" opatrzona jego imieniem, nazwiskiem, datą urodzenia.
- Jestem zaskoczony całą tą sprawą. Nigdy nie byłem TW, a nazwa "Tatry" nic mi nie mówi. Na początku lat 80-tych byłem w wojsku, to był stan wojenny, więc być może wtedy coś mi założyli. Ja na pewno na nikogo nie donosiłem. Uważam, że ten atak na przewodniczącego związku i na mnie to gra polityczna, którą jest prowadzona w ZA - mówi zawieszony w pełnieniu funkcji przewodniczącego komisji rewizyjnej NSZZ Solidarność w Zakładach Azotowych. - Według mnie to oczernianie ludzi. Ja jestem czysty, nie mam sobie nic do zarzucenia - dodaje, zapewniając, że podobnie, jak Andrzej Jacyna, zwróci się do sądu o autolustrację.
Kto działał przeciw Puławom
– Cała społeczność zakładowa jest zszokowana tymi informacjami. Ja nie będę oceniał, czy są one prawdziwe, czy nie, ale jeśli tak, to wyjaśniłyby się pewne niezrozumiałe zachowania Andrzeja Jacyny. Przykładem może być jego postawa podczas strajku w 2012 roku, kiedy nie poparł ponad tysiąca osób protestujących przeciw ówczesnej polityce zarządu firmy. To było tuż przed wezwaniem na akcje Puław przez Synthos i Acron – mówi Sławomir Wręga, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Ciągłego w ZA.
Jego zdaniem ówczesna postawa przewodniczącego „Solidarności” nie pomagała w naciskach za decydentów, od których zależało bezpieczeństwo i przyszłość firmy.
Podobnego zdania jest przewodniczący NSZZ „Solidarność” Ziemi Puławskiej, Sławomir Kamiński. – Andrzej Jacyna sabotował mój pomysł dotyczący kontrwezwania Puław na akcje Tarnowa. Sytuacja wyglądała tak, że mieliśmy środki na taki ruch, więc z biznesowego punktu widzenia byłoby to logiczne i uzasadnione. Wtedy to właśnie wokół Puław mogłaby zostać skonsolidowana polska chemia, a Skarb Państwa w całej grupie miałby 66 proc. udziałów, a nie trochę ponad 30, jak ma to miejsce dzisiaj – mówi były starosta, związkowiec i pracownik Zakładów Azotowych, który nie wierzy w zapewnienia Jacyny, że nie był TW.
– Jest takie powiedzenie: gdy złapią cię za rękę, mów, że to nie twoja ręka – tłumaczy.
Andrzej Jacyna zapewnia jednak, że nigdy nie działał przeciwko firmie. – Zawsze opowiadałem się za Puławami, ale widzę, że komuś przeszkadzałem. Teraz, beze mnie, niektórym związkowcom łatwiej będzie pewne rzeczy załatwić. Oni cieszą się z tego, co się stało, a ja przez to wszystko jestem już bliski zawału – przyznaje.
– Zgadzam się, że bez Andrzeja Jacyny pozycja związków zawodowych w ZA będzie silniejsza. To powinno nam pomóc w negocjacjach dotyczących m.in. nowej tabeli płac, czyli podwyżek dla pracowników – odpowiada Sławomir Wręga.